środa, 5 października 2016

#30DaysofDarkSun - dzień 5 - ulubiona rasa dla graczy

Dzisiaj bardzo, bardzo atrakcyjny temat, czyli pomówimy sobie o rasach w jakie można się wcielić, grając w Dark Suna. Nie będzie żadną tajemnicą to, że choć spotkamy ludzi, krasnoludy, elfy i niziołki, to wyglądają i zachowują się one inaczej od tolkienowskich pierwowzorów. Do tego otrzymaliśmy kilka gatunków, które spotkać można tylko na Athasie: pół-giganty, muły czy thri-kreeny. Różnice są tak przeogromne, że niekiedy trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z przedstawicielem tego gatunku. I tak, dla przykładu, elfy Athasu są bardzo wysokie i przeraźliwie chude. ich kości są puste w środku przez co całe ciało jest leciuteńkie. Elfy żyją bardziej w stadach niż w plemionach, wędrują po pustyni, poruszając się biegiem, a ich zajęcie to wypasanie trzody, handel i łupieżcze napady. Jeśli są z czegoś znane, to z fakty, że pod żadnym pozorem nie należy im ufać.

Grając w Dark Suna, gracze mogli wybierać spośród dość dużej menażerii ras. Za czasów AD&D wybór ten był ograniczony przez wylosowane cechy, które trzeba było dopasować do rasowych minimów i maksimów, później ten rygor został zniesiony. Oprócz wymienionych przeze mnie ras dochodziły różne nowe, na przykład aaracockra czy pterranie, ale niespecjalnie znalazły one uznanie u graczy i popularność wśród prowadzących. Kanono pozostawał w miarę niezmienny: ludzie, elfy i półelfy, muły, krasnoludy oraz owadopodobne thri-kreeny. Moja ulubiona rasa tymczasem cieszyłą się mniejszą popularnością. Która to? Odpowiedź, poniżej.


Niziołki.
Nie jestem specjalnym wielbicielem klasycznych, zażywnych włamywaczy, obdarzonych nadzwyczajny fartem. Uważam, że jako tacy, przynależą do tolkienowskiego Śródziemia, zaś w światach TSR powinni tworzyć własne, bardziej oryginalne społeczności. Tak było w przypadku Dark Suna.

Od razu napiszę, że nie specjalnie interesują mnie bonusy, jakimi postacie dysponują z racji przynależności do rasy niziołków. To sprawa kompletnie drugorzędna. Co najbardziej mnie urzekło i urzeka po dziś dzień, to opis i kultura niziołków. Zaczniemy z grubej rury. "Słuchajcie, głąby, athasiańskie niziołki nie są, powtarzam NIE są kanibalami, kapicho?" Niziołki nie jedzą swoich, wręcz przeciwnie, wszystkie spory pomiędzy sobą rozwiązują bez użycia przemocy. Jeśli dochodzi do konfliktu wodzowie plemion dyskutują tak długo, aż zostanie znaleziony kompromis, zadowalający obydwie strony. Niziołki nie toczą ze sobą wojen, uważają się za jeden lud, równych braci i siostry. co więcej, każdy niziołek w towarzystwie innych ras jet uważany za jeńca, którego należy oswobodzić. Uratowanemu proponowane jest miejsce w plemieniu, a jeśli go nie przyjmie, czekają na niego dary i pomoc w bezpiecznej wyprawie.

Skąd taka fama? Ano dlatego, że Wędrowiec w swoim atlasie używa słowa "canibalistic", tylko ono powinno być tłumaczone nie jako dosłowne "kanibal", a "ludożerca". Tak, biada wędrowcom, którzy natrafią w Puszczy lub u stóp gór na wyprawę niziołków. W ich oczach wszyscy, którzy nie należą do ich gatunku, są zwierzyną łowną i ich miejsce jest w garnku. Człowiek czy krasnolud, żylasty elf czy chitynowaty thri-kreen, na każdego znajdzie się przepis. Gdyby niziołki trzymały się puszczy, nie byłoby problemu, ale dość często zapuszczają się w dolny po ich drugiej stronie, szukając prezentu dla wodza. Zwykle ne wiedzą, czego szukają, dopóki tego nie znajdę. Gorzej, że w kulturze niziołków najcenniejszym darem jest wyprawienie uczty...

Mało kto wie, że obecne niziołki to, podobnie jak cały Athas, zdziczały i prymitywny cień pradawnego ludu. Oczywiście, to samo można powiedzieć o krasnoludach, ludziach i każdej innej, "naturalnej rasie". Niziołki są na tym polu wyjątkowe, ponieważ są... najstarszą rasą świata. One opanowały podstawy sztuki nature-shaping, nadały kształt światu, odkryły moce psioniczne i doprowadziły do zagłady pierwszego, wodnego świata. Ale mało kto o tym pamięta, zwłaszcza, gdy od kilku dni tropią go drobni łowcy z dżungli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz