czwartek, 19 czerwca 2014

Nowa edycja D&D - Analiza wojownika

Dzisiaj przedstawiam kartę postaci wojownika, którym będziemy mogli zagrać po rozpakowaniu pudełka z nową edycją Dungeons&Dragons. Zaznaczam, że nie specjalnie śledziłem playtesty nowej edycji, więc w mojej analizie mogę niekiedy "odkrywać Amerykę". Niemniej, zapraszam do lektury i kilku wniosków.

Kartę postaci widzicie po lewej. Jeśli na nią klikniecie, będziecie mogli ja obejrzeć w większej rozdzielczości. Chciałbym ją wspólnie z wami obejrzeć i poddać analizie, być może dowiemy się z niej czegoś więcej, czegoś co nie jest widoczne na pierwszy rzut oka?

I tak, na samej górze mamy informacje podstawowe: imię, klasę i poziom, rasę, charakter, zgromadzone punkty doświadczenia oraz tło (background). To połączenie dodatkowego bonusu z czwartej edycji i kitu z AD&D. Pozwala wzbogacić historię naszej postaci, mając niewielkie przełożenie na mechanikę gry.

Dalej mamy współczynniki, proficiency bonus, oraz rzuty obronne ze współczynników: sumę modyfikatora z cech i proficiency bonus. Rzeczą, na którą zwrócono uwagę w komentarzach do mojego posta na FB, jest fakt, że wyróżniono modyfikatory z cech, same wartości odgrywają mniejszą rolę. To dobre posunięcie, od czasów 3E sama wartość współczynnika odgrywa mniejszą rolę. W True20, jednej z mutacji d20 wydanej przez Green Ronin Publishing, w ogóle zrezygnowano z wartości cech na rzecz samych modyfikatorów. Tutaj mamy ukłon w tę stronę.

Lista umiejętności przypomina bardziej tę z 4E, niż poprzedniczki. Wygląda na to, że "wytrenowana umiejętność" to taka do której oprócz modyfikatora ze współczynnika dodajemy proficiency bonus, krótko i przejrzyście, bez zbędnego kombinowania, jak w 3E. Passive perception to dziedzictwo z 4E, ale dziwy cuda na kiju robią się w tabelce z Proficiences, gdzie obok umiejętności władania bronią znajdujemy zdolność grania w karty.

Klasa zbroi i inicjatywa to nic nowego, mnie osobiście nie podoba się powrót do szybkości wyrażanej w stopach, ale skoro nowa edycja ma nie opierać się na mapie, innego wyjścia nie było. Poniżej znajduje się bardzo ważna część karty postaci: tabelka z punktami życia. Cieszy powrót losowego określania ich ilości. Death saving throws to element zaczerpnięty z 4E, jednak tam musieliśmy liczyć tylko nieudane. W nowej edycji te pomyślnie wykonane też będą miały znaczenie, stąd osobna ścieżka na ich zaznaczanie. Na koniec widzimy tabelkę z broniami i ich mechaniczną rozpiską oraz ekwipunek. Tutaj znajdujemy informację o tym, że w kolczudze nasz wojownik ma disadvantage podczas testów stealth. Oznacza to, że rzuca dwie k20 i wybiera gorszy wynik, jeśli dobrze pamiętam regułę z testów.

Tutaj na razie kończy się część mechaniczna, a zaczyna opis postaci. Personality Traits, Ideals, Bonds oraz Flaws to kilka zdań na temat charakteru naszego bohatera, które mają go opisać w sposób, pozwalający tchnąć w niego życie. Cechy osobowości, ideały, więzi i wady są tłem fabularnym, nie mającym przełożenia na mechanikę, stanowią element role w RPG. Tuż poniżej znajduje się jednak kilka informacji związanych z zasadami. Second wind samoleczenie się postaci to dziedzictwo 4E, aczkolwiek dość mocno zmienione, choć dowiadujemy się, że nadal pozostał podziała na długi i krótki odpoczynek. Nasz wojownik walczy stylem defensywnym, co zwiększa jego klasę zbroi, a jako szlachcic jest na uprzywilejowanej pozycji.

Dalej powracamy do tła fabularnego. To część pomocowa, ewidentnie przeznaczona dla graczy, którzy dopiero wkraczają w świat RPG, D&D i Forgotten Realms. Najpierw opisuje role ludzie w świecie od razu zresztą osadzając postać nie tylko w Zapomnianych Krainach, ale w okolicach Neverwinter. Kilka słów dokładniejszego opisu w ramce kreśli panoramę kultur, z jakich może pochodzić nasz wojownik, od razu wpisując je w realia świata.
Dalej następuje opis roli wojownika zarówno w grze, jak i otaczającego rzeczywistości, a na sam koniec historia postaci. Z jednej strony ogólna, z drugiej tworzy ramy, by na ich podstawie gracz dopasował sobie wojownika do własnych potrzeb. Co ciekawe, na jej podstawie można wnioskować, żę nowe Zapomniane Krainy nie będą tak oddalone w czasie od czwartoedycyjnych, jak te od poprzedniego wydania. Wybuch wulkanu, który zniszczył Neverwinter miał miejsce "30 lat wcześniej", a więc nasz przygoda wprowadzająca będzie się toczyła mniej więcej w tym samym czasie, co wydarzenia zarysowane w Neverwinter Campaign Setting.
Na koniec mamy charakter postaci i jego rozwinięcie w kilku zdaniach, wraca dwuczłonowy klasyk znany chyba od zarania dziejów ( na pewno od AD&D).

Kartę postaci wieńczy sekcja poświęcona awansowi postaci na kolejne poziomy doświadczenia. Co na mówi? Po pierwsze, niższe poziomy (drugi i trzeci) osiągniemy szybko, potem tempo awansu zwolni. Na drugim poziomie nasz wojownik będzie mógł wykonać dodatkowy atak (ale potem najdzie go potrzeba odpoczynku), na trzecim poprawi się zdolność do zadawania trafień krytycznych. Czwarty poziom doświadczenia, wymagający zgromadzenia trzech razy więcej punktów niż wejście na trzeci, oferuje podniesienie siły, a wraz z nią wiele modyfikacji postaci. Piąty to nieomalże abstrakcja, wymaga zgromadzenia jeszcze większej ilości punktów, oferuje za to dodatkowy atak i zwiększenie proficiency bonus, co jak się okazuje ogromnie wpływa na postać i jej możliwości...

Czas na podsumowanie szybkiej analizy gry na podstawie karty postaci. Wersja bazowa jest czymś, na co czekałem od dawna. To prosta gra, dająca podstawy, a nie rzucająca od razu na głęboką wodę i ciskająca w gąszcz zasad (Pathfinder Beginner Box).Choć starter 4E spełniał podobna role i w sposób prosty tłumaczył tamtą edycje, to jednak ciągnęło się za nią piętno MMORPG bez prądu. Tutaj tego nie ma. Nowa edycja jawi się jako połączenie pewnych elementów z 2E (prostota mechaniki), 3E (ujednolicenie mechaniki, poprzez wprowadzenie systemu d20) oraz 4E (second wind, death saving throws itp.) Ma sporą szansę zaintrygować nowych graczy, wciągnąć ich w hobby i skłonić, by zrobili krok naprzód.

Liczę, że  jak Starter Set będzie łatwym poziomem trudności w zadaniu opanowania gry, tak Basic D&D będzie średnim, a właściwe podręczniki "zaawansowanym", z możliwością dostosowania sobie mechaniki do własnych potrzeb. Tak czy inaczej, na razie nowa edycja zapowiada się ciekawie i obiecująco.

2 komentarze:

  1. Fajnie to wygląda, ale domyślam się, że niektórych rzeczy brakuje bo to starterówka, np. nie widzę Feats ani żadnego odpowiednika. Zastanawia mnie, czy odejście od czwórkowego mechanizmu mocy nie będzie się wiązało z powrotem do 'nudnych i mniej nudnych' klas tak jak w 2e czy 3e - tzn. czy wojownik będzie mógł w czasie przygody zadeklarować cokolwiek ciekawszego od 'I hit him with my sword'.

    No i ciekawi mnie, czym jest i jak zdobywa się 'bonus action'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten post. Już widzę, że ostateczna wersja 5E nie będzie dla mnie, choć pewnie startera kupię.

    Całkowite zmarginalizowanie wysokości cech postaci na rzecz bonusów było jedną z rzeczy, która mnie w 3E strasznie denerwowała. Nie lubię takiego rozdwojenia jaźni. W takim razie, po jaką cholerę te cechy - już lepiej było zostawić same bonusy i opisać taką postać na zasadzie: siła +3, inteligencja -1, kondycja +2, itd.?

    Brak "martwych" poziomów to niby dobrze, ale liczba dupereli do zapamiętania rośnie. choć nie będzie to pewnie taki koszmarek jak w wersjach 3x.

    Rzuty obronne oparte na cechach - to akurat dobry pomysł, choć kolesie z Troll Lord Games zrobili to już 10 lat temu w swoim C&C.

    Większość umiejętności na karcie jest zdecydowanie "specjalistyczna". To dobrze, bo zostanie jeszcze jakieś pole do odgrywania i samodzielnego kombinowania, a nie tylko kulania kostkami.

    OdpowiedzUsuń