piątek, 3 czerwca 2011

Nerath = Nowy Grehawk?

Wizards of the Coast jest firmą, która ma przynosić zyski. Ich główne źródło dochodów to Magic: the Gathering, czyli gra karciana, Dungeons&Dragons, RPG a także gry figurkowe. Niedawno do portifolio firmy dołączyły także gry planszowe. Najpierw zaserwowano nam Expedition to Castle Ravenloft, potem jej drugą część Wrath of Ashardalom, niedługo ukaże się trzecie rozszerzenie, Legend of Drizzt. Obok nich funkcjonuje kolejna gra, jednak tym razem strategia, nie przygodowa. Jest to conquest of Nerath, w której gracze (od dwóch do czterech) walczą o kontrolę na światem pełnym potworów, magicznych miejsc i wielu tajemniczych cudów. Sama gra nie interesowała mnie do tej pory zbytnio, ale oglądając planszę, zwróciłem uwagę na kilka ciekawostek. Kliknijcie obrazek aby otworzył się w nowym oknie i podążajcie za mną.

Zaczynamy od lewego górnego roku. Tam widnieje napis Nerath, a dokładniej miejsca, gdzie znajdują się litery 'ra'. Tak, proszę szanownej wycieczki, to Dolina Nentir. Na mapie w tej skali nie zobaczymy Fallcrest czy Hammerfast, ale to kolebka wielu herosów, którzy zrodzili się w czwartej edycji. A więc mamy do czynienia z mapą "generic D&D world". Z jednej strony fajnie, zawsze mnie ciekawi to, co jest poza mapą, stąd zastanawiałem się, co takiego może być za Doliną Nentir. Z drugiej strony, lubię nieoznaczoność takiego świata. Jeśli będę potrzebował najazdu pustynnych nomadów, to domaluje sobie pustynię i po kłopocie, tutaj zadanie będzie utrudnione...

Opodal Doliny Nentir znajduje się Vor-Rukath, ruiny stolicy imperium thieflingów, któremu poświęcono osobny dodatek do D&D. Jeśli spojrzeć ku dokładnie lewemu górnemu rogowi mapy, znajdziemy odrobinę wyszarzone pole.To pierwszy z kilku naprawdę ciekawych elementów planszy. Otóż bowiem przed naszymi oczyma mamy Sunless Citadel, a więc lokację znaną z trzeciej edycji D&D, której domyślnym światem miał być World of Greyhawk. Szukając podobnych pól, natkniemy się na inne znane z tego świata miejsca, które jednocześnie są ikoniczne dla D&D: Temple of Elemental Evil, czy Tomb of Horrors. Czyżby Nerath miało być nowym Greyhawkiem, odchudzonym o naleciałości trzydziestu lat istnienia, niepotrzebne zawiłości w których orientują się jedynie fani? Wiele na to wskazuje: opis tego "podstawowego świata"w swoim klimacie mnie ogromnie kojarzy się z Oerthem (nawet te nazwy są jakieś do siebie podobne), także powrót do koncepcji Points of Light. Oczywiście, jest Greyhawk w dwudziestym pierwszym wieku: nie znajdziemy w nim kościoła, a dosyć tolerancyjne wielobóstwo, równouprawnienie płci i kręgi teleportacyjne pomiędzy dawnymi metropoliami. Jednak to, co najważniejsze, pozostało, czyli nastrój.

4 komentarze:

  1. No i narobiłeś mi smaka, po zakonczeniu minikampanii w FR przerzuce moją drużynę do Nentir Vale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię to poczucie, że wiem, co jest za horyzontem i kiedy zechce, mogę to przedstawić graczom w koherentnej, nieprzypadkowej formie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo settingi wcale nie są takie złe. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Darcane, ja ZAWSZE broniłem settingów :)

    OdpowiedzUsuń