środa, 13 kwietnia 2011

Cthulhu Apocalypse: The Dead White World

Ostatnio wróciłem do tematu Mitów Cthulhu. Moją ulubioną inkarnacją Wielkich Przedwiecznych w RPG jest nie Call of Cthulhu, ale wydane przez Pelgrane Press Trail of Cthulhu. O samej grze pisałem tutaj, urzekła mnie prosta i ciekawa mechniaka, ale przede wszystkim rewelacyjne podejście do tematu i naprawdę ciekawe pomysły, jakie zaprezentowano w grze. O moim nią zainteresowaniu niech świadczy to, że Trail of Cthulhu był pierwszym legalnym pedeefem, jaki kupiłem.

Dziś gra zajmuje ważne miejsce na mojej półce (za własne pieniądze ją wydrukowałem i oprawiłem), a ostatnio gości na parapecie obok łóżka, bo czytam ją sobie przed snem. Muszę jednak uderzyć się w piersi, że nie śledziłem zbyt uważnie tego, co wydawnictwo Ken Hite robi w temacie. Nie miałem jeszcze okazji prowadzić gry, a dodatek Shadows Over Filmland rozminął się z moją wizją. Niemniej, raz na jakiś czas zaglądam na stronę i forum wydawnictwa i dzisiaj zorientowałem się, że wydano pierwszą część intrygującej kampanii.
Opowieść ta ma się składać z dwunastu przygód i roztacza przed nami iście apokaliptyczną wizję. w wyniku pewnych z pozoru błahych wydarzeń doszło do końca świata i zagłady ludzkości. Dziwna plaga zdziesiątkowała naszą rasę, a desperackie próby obrony przed nią tylko pogorszyły sytuację. Zapełniając pusta niszę, z ukrycia i głębin wychynęły istoty rodem z Mitów i nieliczni, pozostali przy życiu ludzie muszą się z nimi zmierzyć. Z nimi, a także z ich władcami i przyczyną armagedonu.

Co mnie urzekło w zajawkowym materiale, to fenomenalny początek, w którym wydarzenie z pozoru bez znaczenia, okazuje się być początkiem końca. Bardzo lubię takie zabiegi w literaturze, fascynującym jest dla mnie moment, w którym coś pospolitego, co powtarzało się wiele razy wcześniej, nabiera nowego, złowieszczego znaczenia.

Druga dobra rzecz, to pomysł na kampanię, mocno osadzona w klimacie filmów apokaliptycznych z lat sześćdziesiątych, jaki ostatnio o odrodził się w kinematografii brytyjskiej pod postacią "28 dni/tygodni później", "Ludzkich Dzieci" czy "W stronę słońca". tutaj nadal mamy do czynienia z klasycznymi dla Mitów Cthulhu latami dwudziestymi, ale z początku w ujęciu europejskim.

Sądząc z materiałów reklamowych, przygoda jest ciekawa i wciągająca. Kosztuje 7$ w sklepach internetowych, więc chyba sobie na nią pozwolę.

6 komentarzy:

  1. ale to znaczy że zbierasz drużynę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno powiedzieć. Trail of Cthulhu mam od kilku lat i jeszcze mi się nie udało poprowadzić. Takie przedsięwzięcie trzeba połączyć odpowiednia fazą u i kilku osób na raz. To nie jest wyrobnictwo, trzeba serca i zaangażowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta mechanika działa jeśli postacie graczy robione są z myślą o klimacie a nie optymalizowaniu, sam byłem w drużynie "wojowników ninja" w ToC i wiem jak zwodniczo przyjazne są te zasady.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prowadziłem raz. Mechanika wygląda w teorii nienajgorzej, ale ma swoje narowy podczas gry. Nawet nie to, że się nie sprawdza, ale narzuca zupełnie inny styl prowadzenia.

    A o zakupie kampanii też myślałem. Mity plus klimaty postapo naprawdę fajnie współgrają (np. w End of Time).

    OdpowiedzUsuń
  5. "nie śledziłem zbyt uważnie tego, co wydawnictwo Ken Hite robi w temacie"

    Wydawnictwo nazywa się Pelgrane Press, szefem jest Simon J. Rogers. Kenneth Hite jest autorem Trail of Cthulhu, jednak większość dodatków piszą inne osoby.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Ifryt: Masz ocztywiście rację

    OdpowiedzUsuń