środa, 10 czerwca 2009

Quo Vadis RPG?


Borejko zaproponował mi udział w Karnawale, a że o podobnym temacie rozmawiałem ostatnio z Gonzem, postanowiłem przelać na "papier" kilka przemyśleń na temat gier fabularnych w Polsce.

Zacznijmy od tego, jak jest. Nie chcę zajmować się tutaj sytuacją na rynku, bo jak jest, dobrze wiemy. Niby marazm, ale niby coś wychodzi. Niby nic się nie dzieje, ale niby coś ktoś dłubie. Ważniejszym problemem jest grupa odbiorców, czyli graczy, pasjonatów, wielbicieli. Moim zdaniem mamy dwa takie obozy, a linia podziału przebiega na tle wieku. Z jednej strony jesteśmy my, czyli ludzie już dorośli (celowo nie piszę dojrzali :) ), którzy tę zabawę zaczęli jakiś czas temu: w szkole, na studiach, z kumplami z podwórka czy na koloniach, a z drugiej młodzież, która w świat RPG weszła już niejako na gotowe: mając polskie edycje, książki, kostki itp. O przyszłości hobby w Polsce można mówić poprzez pryzmat tych dwóch grup.

Zacznijmy od "dziadków". Nasza sytuacja wygląda tak, że mamy coraz mniej czasu na hobby, braknie także sił i chęci pod nawałem codzienności. Co gorsza, wraz z malejącym zasobem tych środków, rośnie ilość rzeczy, które nas ciągną. Zakładam i mówię tutaj tylko o pochodnych papierowego RPG takich jak MMORPG, gry bitewne, planszowe, rzadziej LARP-y. Nasz sytuacja raczej nie ulegnie szczególnej zmianie w perspektywie czasu spłaty kredytu mieszkaniowego. Racja, dziewczyny staną się żonami, pojawi się przychówek, ale poświęcany rodzinie czas zostanie mniej więcej taki sam. Być może za dwadzieścia, trzydzieści lat, kiedy dzieci się wyprowadzą, a małżonki zaczną spotykać z psiapsiółkami z młodości, odkurzymy kostki, podręczniki i zwołamy starą drużynę. Być może, bo ludzie odchodzą, przemieszczają się, zmieniają zainteresowania. Czy za dwadzieścia lat będziemy wiedzieć, pamiętać jak się powinno zachowywać na sesji? Czy będzie nam się chciało? Nie sposób na chwilę obecną to przewidzieć, nie jestem jasnowidzem, a wiedzieć będę dopiero za wiele lat. Mam tylko nadzieję, że sytuacja obecna wiele się nie zmieni. Nadal będziemy wykradać kilka godzin raz na dwa tygodnie i grać, niekiedy wspominając jak to fajnie było za młodzieńczych czasów, niekiedy ze zdwojoną siła delektując się tą ucieczką w krainę fantazji. Być może Renesans przyjdzie na emeryturze. Ogromnie na to liczę.

A młodzież? Wbrew pozorom, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Tu i ówdzie widać grupki licelistów, wertujące w księgarniach podręczniki. Jeśli ich nie stać na zakup, notują, kserują, składają się, a czasem nawet tworzą własne gry, wymyślają światy, chcą się bawić. To ogromnie pocieszające, bo obawiałem się, że bez reszty pochłoną ich namiastki pod postacią gier on-line, czy innego badziewia. RPG w wydaniu młodzieży to zjawisko niszowe. Racja, w sklepach związanych z hobby zawsze się spotka grupkę zapaleńców, ale patrząc na ich liczbę na tle np. fanów gier komputerowych, to jest ich mało. Cóż, zawsze tak było, jest i tak będzie. Pogódźmy się z faktem, że RPG nigdy nie będzie rozrywką głównego nurtu i Bogu za to dzięki! Nie chciałbym oglądać na VIVA czy innej MTV cyklicznego programu o grach fabularnych. Część młodzieży, ta której nie odpowiada clubbing, topowe mody, która lubi czytać i wykraczać poza ramy oferowane przez telewizję, ta która nie wstydzi się swoich chłopięcych/dziewczęcych fantazji, prędzej czy później zetknie się z grami fabularnymi. Hobby nie zginie, ale też i nie rozkwitnie. Będzie takie, jak teraz. Być może łatwiej dostępna, niż za naszych czasów, a to dzięki darmowym pdf-om, blogerom, pomocy starszej generacji. Przyszłość nie jest ani czarna, ani różowa. Po prostu jakaś tam jest. I tu kryje się paradoks: z jednej strony nihil novi sub sole, a z drugiej natura nie znosi stagnacji.

13 komentarzy:

  1. Dzięki storkrotne! I święte słowa z tym :
    "Nie chciałbym oglądać na VIVA czy innej MTV cyklicznego programu o grach fabularnych"

    Oby tak nigdy się nie stało. Wystarczy że trafiły do sieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. MTV to przesada, ale bym się nie obraził, jakby w jakiejś w miarę normalnej stacji puścili od czasu do czasu program, w którym ktoś by zachęcał widzów do tej formy rozrywki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś w Radiostacji (weekend, południe!) były popularyzujące RPG audycje. Ale Paladyn ma rację - nie chciałbym znowu czytać artów o tym hobby w Pani Domu (a były).

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z moich graczy od kilku lat twierdzi "po ch*j oni wydawali te MiMy, gralibyśmy sobie normalnie jak zwykle i byłby święty spokój, a teraz nawet nie mogę wpisać frazy RPG w Google bo mi jakieś matoły wyskakują z P."
    Ale to przykład ekstremalny. Ja Robert też nie chce tego w TV ani Radio, mam i podcasty i vcasta choćby Kurta.
    Nie tak dalej widziałem temat na P. forum w którym ktoś rozkminia co może powiedzieć w radiu o RPG, a co nie?
    Ja rozumiem że materiały się "tnie" i wychodzi coś innego niż było zamierzone, ale jeśli ktoś nie jest przekonany (bo nie wie o czm mówić) to po co się pakować przed mikrofon?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Borejko
    Jeżeli chodzi o mnie, to też zadowoliłbym się tym, co znajdę w sieci. Natomiast to, czego mi brakuje to nowi gracze. Nie wiem czy Ty lub ktokolwiek inny z czytelników tego bloga ma tego typu problem, ale u mnie występuje on od ładnych kilku lat. Otóż stała ekipa to wspaniała sprawa, ale wadą takiego modelu grania jest to, że kiedy MG i gracze znają się jak łyse konie, z czasem coraz trudniej jest wykrzesać cokolwiek nowego na sesji. Dlatego od czasu do czasu mam ochotę zaangażować jakąś nową osobę. Niestety w moim przypadku zazwyczaj jest tak, że ludzie, z którymi fajnie by mi się grało nie mają czasu, natomiast ci, którzy są chętni nie nadają się do niczego - przynajmniej z mojego punktu widzenia. Może mam pecha, że ciągle trafiam albo na przedstawicieli "polskiej szkoły RPG", albo ludzi, którzy uważają, że RPG, to taka gra MMO, tylko bez komputera, albo takich co siadają przy stole i tak siedzą nie wydając z siebie dźwięku przez cała sesję. Jasne, że programy/audycje popularyzujące taką formę rozrywki przyciągnęłyby sporą grupę ludzi, którzy okazaliby się podobnymi pomyłkami, ale i tak zwiększyłyby bazę, wśród której mógłbym polować na graczy, którzy mnie odpowiadają.
    To, czy po wpisaniu w google frazy RPG wyskoczą mi na pierwszym miejscu wypociny jakiegoś siusiumajtka z tego czy innego portalu internetowego to dla mnie sprawa drugorzędna. Taką zawartość zawsze można odfiltrować precyzując zapytanie :-)
    Co do zawartości merytorycznej programów tworzonych przez naszą kochana samozwańczą czwartą władzę (a nie dotyczących polityki), nie mam złudzeń. Niestety, dziś w formach przekazu masowego króluje hasłowość i tendencja do maksymalnego upraszczania wszelkich zagadnień i to oczywiście odbiłoby się na kształcie takiego hipotetycznego programu :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że MiMy były przydatne, bo takie dzieciaki jak ja, mając pietnaście lat i nie mając dostępu do internetu mogły się dowiedzieć o nowych systemach rpg, przeczytać przygody, etc. Także co jak co, ale na MiMa bić nie pozwolę. Mimo, że służył do rozpowszechniania cierrrrrrrpienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś miało się czas i co? I poświęcałem go na wertowanie podręczników w księgarni albo w klubie. Teraz zwyczajnie wchodzę na allegro lub Rebela, klikam dwa razy robię przelew z tego samego komputera i po kilku dniach cieszę się nowym nabytkiem. Tylko, że zamiast usiąść do sesji odstawiam go na półkę i co najwyżej pogadam o tym co fajnego dorwałem w sieci. Kiedyś pisałem jak to zaraz po studiach na nowej drodze życia, postanowiłem zebrać starą grupę i jak to świetnie szło. Niestety ziemskie powinności wzięły górę.
    Cholera, po prostu teraz nie ma czasu na własne zainteresowania i nie ja pierwszy to piszę. Czasami jednak zastanawiam się czy to brak czasu czy samoorganizacji. Zostańmy jednak przy tym pierwszym terminie bo łatwiej się nim usprawiedliwić, przynajmniej mnie.
    Z drugiej strony zwrócicie ilu nas starych graczy "rzuciło" się na planszówki. Świetny substytut RPG, łatwy w użyciu, a do tego, do gry można zwerbować zwykłe szczury lądowe i swoje lepsze połowy (te nie grające w RPG).

    Dobrze jednak wiedzieć, że na posterunku czuwa młoda gwardia. To trochę jak z brydżem i szachami. Popatrzysz po stolikach i znajdziesz gołowąsów grających z brodaczami. Tak samo będzie w RPG. Bum mamy za sobą, zmieni się tematyka, pewnie i forma (chociaż tutaj będzie można rozróżnić styl retro (pen&paper) i modern(virtual. ale RPG pozostanie w tej czy innej formie.

    OdpowiedzUsuń
  8. E tam, dajcie spokój MiMom, swoją rolę spełniły. Programu w TV nie oczekiwałbym i nawet nie chciałbym, biorąc pod uwagę rzetelność tego medium, dostalibyśmy co najwyżej materiał atakujący lub pokazujący RPG jako kontrowersyjną rozrywkę.

    A co do grania dziadków. Fakt, nie gram jak za studenckich czasów trzy razy w tygodniu, ale raz. Mimo to czas jakoś się znajduje, a ekipę mam stałą i sprawdzoną. Nie bardzo mi przeszkadza to, że trudno coś nowego wprowadzić. Zresztą to kwestia dyskusyjne czy się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Smartfox

    W wywiadzie z Arturem Marciniakiem trafiłem go naturalną 20, bo stwierdził, że to standardowe "nie mamy czasu na grę" przekłada się na "nie chce mi się, bo wolę pograć w MMO". ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chce mi się, bo wolę pograć w MMO, to raz.
    Dwa to jesli mieszkasz w mieście rzedu mojego miasta - 170 tys. mieszkańców. to nie wierze że ktoś ma problemy ze znalezieniem gracza. Inna inszość to jakość zabawy, ale jeśli poddajesz się i po pierwszej sesji nie wracasz do kulawych graczy i z nimi nie pogadasz o swoich oczekiwaniach i nie spróbujecie grać inaczej to czego się spodziewasz? Że domyślą się za Ciebie?
    Stare przysłowie pszczół mawia
    Tylko parasola się nie da w dupie rozłożyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic nie stoi na przeszkodzie promowac RPG, sensowne RPG przez podcasty czy wrzuty jako odcinki na Youtuba. Robia tak na swiecie u nas tez mozna. :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. 1. Nie nazwałbym RPG zjawiskiem niszowym. Sporo osób już je zna (albo przynajmniej słyszało). Przypuszczam, że statystycznie w każdej klasie licealnej będzie ze dwu erpegowców (i podobnie w grupach dziekańskich na studiach). Jerzy Szeja oszacował ogólną liczbę polskich graczy na jakieś 100 000 osób. Na forum Poltera zarejestrowało się ponad 30 000 – mniejsza o to, czy to dobrze, czy to źle, chodzi o to, że nawet przy dużym odsetku martwych dusz pozostaje bardzo wielu ludzi, którzy wiedzą, o co chodzi w grach fabularnych.

    2. No właśnie, tak naprawdę mamy więcej wolnego czasu (w znaczeniu "czasu, którego nie trzeba poświęcać na zaspokojenie podstawowych potrzeb") niż kiedykolwiek wcześniej – ale z jakiegoś powodu tego nie odczuwamy. Może dlatego, że jest też coraz więcej rzeczy, które można w tym czasie robić? :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ze starszymi graczami wcale nie jest tak źle. Czy raczej - nie musi być. Mam 24 lata, w mojej grupie grających znajomych jestem jedną z młodszych (większość jest tuż przed lub tuż po 30), a mimo to jesteśmy w stanie regularnie spotykać się na sesje i cieszyć się RPG. Niektórzy z nas są już pożenieni, mają dzieci, rodziny, ale znajdują czas na granie. Trzeba po prostu chcieć. Jeśli można w weekend oglądać telewizję, w wolnych chwilach grać w wymienione już MMO i tak dalej, to można wyskrobać jedno popołudnie w tygodniu i na erpegi. Byle tylko się nie zniechęcić i nie używać najprostszej wymówki "jesteśmy dorośli, nie mamy na to czasu".

    Przy okazji chciałam przeprosić za podkradnięcie tytułu karnawałowej notki. Nie czytałam innych wpisów z serii i nie zauważyłam, że już ktoś przede mną wykorzystał ten pomysł :)

    OdpowiedzUsuń