
Wróćmy jednak do czasów, kiedy d20 królowało na świecie i wszyscy chcieli w nie grać. Podręcznik do Call of Cthulhu ukazał się stosunkowo szybko i zawierał wszystko, co było potrzebne do zabawy. Trzeba przyznać, że napisano go ze swada i w stylu literackim Samotnika z Providence. Mechanikę oparto w znacznym stopniu na zasadach oryginalnego systemu d20, choć wprowadzono pewne zmiany. Dla przykładu, mechanika dotycząca poczytalności nie uległa zasadniczym zmianom w stosunku do pierwowzoru i bazowała na kostkach procentowych. Niemniej, nadal spotkamy featy, skille czy ability modifiers, podobnie jak mechanikę walki, która wyrasta rodem z D&D 3E. Podręcznik w zasadzie przypomina te, które mieliśmy w reku,kiedy Call of Cthulhu opierało się na mechanice Chaosium. Znajdziemy w nim opisy czarów (kompletnie inne niż w D&D, dzięki Bogu), potwory, Wielkich Przedwiecznych oraz informacje o tym, jak prowadzić grę. Ubogo niestety prezentuje się rozdział dotyczący epoki i umiejscowienia gry(tak, znowu mamy Stany Zjednoczone w "ryczących latach dwudziestych").
Ogólnie rzecz ujmując, Call of Cthulhu d20 to dość udana konwersja na nową mechanikę. Problem w tym, czy samo d20 się do tego nadaje. system jest tak skonstruowany, że bohaterowie stają się coraz potężniejsi i zachodzi obawa, że przerosną świat. Niemniej, odkładając te obawy na bok, autorzy wywiązali się z zadania. Główną zaletą tego podręcznika jest kilka dodatków, które do niego wydano (w tzw. układzie "dual system"), opisujących tak zwane "Lovecraft Country", o których niebawem.
Kurcze, nie zauważyłem tego wpisu wcześniej.
OdpowiedzUsuńCoC D20 świetnie nadaje się do wszelkich sesji w konwencji lovecraftowskiej, w której jednak jest więcej akcji. Tak zresztą prezentuje się przeniesiona na D20 kampania "Nocturnum", którą prowadziłem. Faktycznie w pewnym momencie widać, iż BG stają na tyle silni, że klasyczny motyw zagubienia postaci w przerażającym świecie Mitów znika. Natomiast robi się heroicznie. Wszystko zależy, czy komuś się to spodoba.