Po wspominkach natury kombatanckiej o początkach mojego związku z RPG, chciałem opowiedzieć o kilku miejscach, które były dla mnie szczególnie ważne. tutaj muszę od razu zaznaczyć, że nie jestem typem konwentowicza. byłem na kilku, ale głównie na tych, które miały miejsce w Warszawie. Bywałem na Orkonach, dopóki bawiło mnie bieganie jako przebieraniec z piankowym mieczykiem i to w zasadzie wszystko. Stąd opis tych miejsc ograniczy się do mojego rodzinnego miasta.
Klub "Groteka" w Pałacu Kultury - W zasadzie zawitałem tam jedynie raz i nie spotkałem się z ciepłym przyjęciem. To były bardzo dawne czasy, kiedy o grach RPG mało kto w Polsce wiedział, a gry planszowe ograniczały się do "Bitwy nad Bzurą". Niemniej, placówka zasłużona była dla warszawskiego środowiska graczy i welu z dinozaurów przewinęło się przez jego szeregi.
Klub "Awanturnik" w Domu Kultury "Surma" - trafiłem tam poprzez kontakt z Arturem Szyndelrem. Średnio wspominam grę w tamtej drużynie, głównie za sprawą różnicy wieku pomiędzy mną, a resztą uczestników. Niemniej, wiele się nauczyłem (jak nie prowadzić RPG, jak nie traktować ludzi, jak grać w szachy i o co chodzi w Hero Quest, a wszystko to na sesjach :)). Potem przeniosłem się do drużyny jednego ze współgraczy, która spotykała się na Politechnice.
Politechnika Warszawska - tutaj wciągnąłem się w prawdziwą kampanie w Kryształy Czasu i poznałem kilkoro ludzi, z którymi później przyszło mi grać w najlepsze sesje w moim życiu. Nie pamiętam już dlaczego daliśmy sobie spokój z KC i przerzuciliśmy na WFRP, a później Amber, ale przez długi czas świetnie się bawiliśmy. Politechnika Warszawska zawsze była silnie powiązana z fantastyką, stąd nie dziwota, że działał tam klub, w którym toczyły się po trzy, cztery sesje na raz.
Ś.P. Księgarnia "U Izy" - Pierwsza księgarnia w Warszawie, która zajmowała się w tak wyraźny sposób fantastyką i promowała granie. W pewnym momencie była centrum życia figurkowego i miejscem spotkań fanów. Nie sposób nie wspomnieć ludzi tam pracujących, z których niektórzy siedzą w temacie po dziś dzień i zaliczają się do moich przyjaciół (Gonzo, to do Ciebie!). Księgarnia była tak bliska hobby store, jak pozwalały na to polskie warunki i przaśność początku lat dziewięćdziesiątych.
Staromiejski dom Kultury i Klub "Twierdza" - Mój klub. Działamy w sobotę i niedzielę, a gramy głównie w gry planszowe. Kiedyś była to "kuźnia RPG", potem przyszły fazy gier bitewnych i karcianych. Stała ekipa, bliska ale nie nazbyt bliska znajomość, podobne zainteresowania i luźna atmosfera sprawiają, że bez Klubu żyć się nie da.
Rzecz jasna w Warszawie było jeszcze wiele innych ciekawych miejsc,: Klub "Magii i Miecza", "Rassun", ale nie wspominam o nich, ponieważ moje kontakty były zbyt płytkie i pobieżne.
A jaką rolę pełniły inne kluby wtedy zwane chyba też Grotek, był taki w okolicach Smolnej co prawda były tam maszyny do grania i jakaś kawiarnie chyba, ale coś tam też przebąkiwało się o spotkaniach graczy, nie pamiętam miałem wtedy kilkaaście lat ?
OdpowiedzUsuńA "Lato z RPG" w Stodole? Bywałeś? Ja byłem raz, chyba w 1994 lub 1995 roku.
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze mocno z tym emerycko-fantastycznym tematem kojarzą się knajpy. Grać się tam co prawda nie grało, ale dla mnie - zwłaszcza na początku - były to miejsca, gdzie spotykali się ci wszyscy ludzie_którzy_znali_język_elfów i cytowali z pamięci więcej książek niż ja kiedykolwiek przeczytałem.Z Warszawskich taką atmosferę miała zwłaszcza "Zielona Gęś" i tamtejsze czwartkowe spotkania, na które często wpadali znajomi z poza Wawy (Sierżant, Maślak i inni). We Wrocławiu podobnym miejscem była ś.p. "Więzienna", gdzie barmanka częstowała nas kiedyś własnym obiadem przyniesionym z domu.
O jak milo!
OdpowiedzUsuńPrzelomem dla mnie bylo Lato z RPG 1994 czy 5. Nie sposob tego okreslic. To tam zobaczylem pierwsza w zyciu na zywo bitwe w Battlea. Szok!
O Ksiegarni U Izy szykuje jakis wpis, na razie docieram do fotek :-)
No więc tak.... tej giercowni ze Smolnej nie znam i nawet o niej nie wiedziałem. Pewnie była masa innych klubów w róznych domach kultury.
OdpowiedzUsuńLato z RPG i zima z RPG to jedne z konwentów, na których wiele się nauczyłem i dowiedziałem. Na tym pierwszym poznałem gry bitewne, "Call of Cthulhu" i grałem w fenomenalnego WFRP u Piotra Mincberga. Szczególnym sentymentem wspominam pierwszy konwent, na którym spędzałem całe dnie, ech...
Pamiętam od Was (z WaWy) starego gracz i mojego znajomego (kupowałem od niego podręczniki do 2E przez kilka lat) Sergiusza (Sergiuszland czy jakoś tak) - nie wiem czy miałeś z nim kontakt?
OdpowiedzUsuńAh ja mówie tak o końcu 80 lat tj gdzieś jak miałem z 13 lat tj koło 87-88 roku, w salonie się tam zagrywałem, kawiarnia jakas była, to jakiś studencki klub był, ale powiązany chyba z Groteką. Zresztą musze poszperać bo GGroteka chyba wydawała jakieś planszówki oooooooooo!!1111 znalazłem grę z 82 r. wydaną przez ZSMP. Szykujcie pogromię heh
OdpowiedzUsuńBorejko, czy to aby nie jest "Książę"? Bo mam gdzieś wydrukowane zasady, a jeden z moich graczy, Sławek, ma to w oryginale.
OdpowiedzUsuńZepsułeś wszystko.
OdpowiedzUsuńNo to teraz czekamy na część trzecią pamiętnika tetryka p.t. "Ludzie".
OdpowiedzUsuńPaladynie, a pamiętasz, gdy "U Izy" była na Wilczej, ale nie na rogu lecz trochę bardziej w stronę Marszałkowskiej? Kupiłem tam grę "Ratuj swoje miasto". :)
OdpowiedzUsuńSiriel
@Siriel I tak, i nie pamiętam :). Wiem, że byłem niej raz, chyba schodziło się na dół po schodkach. Tata kupił mi dwa numery "Małej Fantastyki". Więcej grzechów nie pamiętam.
OdpowiedzUsuń