piątek, 13 lutego 2015

W okowach mrozu - raport z sesji

To miała być jednosesyjna jednostrzałówka. Chciałem ze starymi znajomymi zagrać w D&D 5E, powrócić do Ravenlofta z okazji Haloween. Tymczasem z jednej sesji zrobiło się cztery, scenariusz zajął znacznie więcej czasu niż zakładałem. Drużyna śmiała się ze mnie, że naćkałem wątków i to w sumie racja.

Postanowiłem moich graczy zabrać do Barovii, na długo przed tym jak stała się jedną z domen Ravenloftu. Nastrój izolacji i desperacji miało podkreślić to, że była jedyną krainą w Mgłach: nie było dokąd uciekać, nie było gdzie szukać schronienia.

Projektując sam scenariusz miałem kilka celów:
- pokazać, jak groźna jest baroviańska noc, że nie na darmo ludzie barykadują się w domach, gdy nadciąga zmrok;
- zbudować wiejską atmosferę - zaprezentować krainę gdzie ludzie żyją prosto, pracują ciężko i każdy dzień jest dla nich wyzwaniem;
- z reguły unikam tematu seksu na sesjach, uważam, że powinno to pozostać w alkowie. Tym razem jednak postanowiłem wprowadzić go do sesji, żeby podkreślić nastrój zagrożenia, namiętności i emocji;
- intryga miała być nieoczywista, z kilkoma przeplatającymi się wątkami pobocznymi, tak by gracze nie rozwiązali jej w trymiga;


Drużyna moja składała się ze starych, adekowych wyjadaczy (panowie) i mniej doświadczonych pań. Oto, jak się prezentowała:

Bohaterowie i gracze
Darek - Czen, mnich z krain orientu, którego Mgły pochłonęły przez tajemniczą włócznię którą dzierżył. Kucharz i amator fasoli. (Monk)
Magda - Fedra, druidka, wilk w ludzkiej skórze, dzika i nieokiełznana. Wulkan żywotności. (Druid)
Terentz - Pan Barnaba, barovijski woźnica, którą za odpowiednią opłatą dowiezie wszędzie. Przesądny, ale dobroduszny, wielki chłop co gada i przyłożyć też umie. (Fighter)
Jarecki - Asgir, Paladyn z Faerunu, którego Mgły pochwyciły, gdy złamał przysięgę, ulegając chuciom. Kat z zamiłowania i zawodu. (Paladin)
Adrian - Hansel ze Schwartzwaldu, dawny więzień hagi, który zaprzedał duszę diabłu, żeby ratować siebie i siostrę. Obecnie łowca potworów, do spółki z siostrą (Warlock)
Dagmara - Gretel ze Schwartzwaldu, cięta na hagi jak mało kto, siostra i wspólniczka Hansela. (Ranger)

Rzecz się działa w 476 roku kalendarza Barovii, jakieś 125 lat po masakrze w Zamku Ravenloft. Ludzie zdążyli się otrząsnąć z szoku jakim było pojawienie się Mgieł i nauczyli żyć w nowym, ponurym świecie. Przywykli też, że niekiedy Mgły przynosiły do Barovii obcych, sprowadziły Vistanich,  a "diabeł Strahd" zamknął się w popadającej w ruiny fortecy. Z bohaterami skontaktował się pewien człowiek, ale do finalnego spotkania z nim nie dochodziło przez całe lato. Kiedy na jego przełomie z jesienią wreszcie doszło do niego, okazało się, że to Izydor, jeden z samozwańczych strażników, którzy przemierzali szlaki Barovii, próbując bronić ludzi przed złem. Poprosił bohaterów o pomoc w obronie pewnego młodego małżeństwa przed złowrogim zagrożeniem, jakie miało na nich czyhać. Sam nie mógł się mieszać, ponieważ jego działalność pośród sług zła była znana,  w tej sprawie potrzebna była dyskrecja.

Bohaterowie podjęli się zadania i następnego dnia wyruszyli do miejscowości Baratok, położonej w cieniu
Baratok.
Mapa autorstwa Mike'a Schley'a,
którą zaadaptowałem na potrzebę scenariusza
góry od której osada wzięła swoją nazwę. Było to niewielkie miasteczko, spokojne, ciche i słynące jedynie z browaru, jaki mieścił się wyżej, u podnóża góry. Sam masyw był ponury i groźny, wysokością ustępował jedynie Górze Ghakish (Żakisz). Podróż trwała trzy dni i bohaterowie dotarli na miejsce wozem Barnaby. Udało się uniknąć nocowania w głuszy, a sama Barovia mieniła się czerwienią, żółcią, odcieniami brązu i kolorami jesieni. Na polach stały bele siana, ludzie docieplali domy, a w powietrzu unosił się chłód naciągającej zimy. Po przyjeździe cała drużyna zamieszkała w domu gościnnym i ruszyła na zwiedzanie miasta.

Scenariusz podzieliłem na dni, podczas których działy się pewne rzeczy. Gracze mogli je badać, zajmować się swoimi sprawami, prowadzić śledztwo, mieli kompletnie wolną rękę. Podczas śledztwa dowiedzieli się następujących rzeczy lub obserwowali poniższe wydarzenia:
  • Wszyscy zamordowani należeli kiedyś do "Obrońców Baratok" grupy samozwańczej milicji, broniącej miasta przed złem. Na swoim koncie mieli: doprowadzenie przed sąd bandy zbójców (powieszono ich na szubienicy, herszta na haku), ujęcie i "usunięcie" wilkołaczycy (jak się później okazało przez zamknięcie jej w żelaznej klatce, pozostawienie w głuszy i zagłodzenie na śmierć), oraz wybicie zboru hag, nękających miejscowych. Poprzedniego roku zginęli: Oleg Żwiwko (zamarzł na śmierć w domu z całą rodziną), Janos Petru (także zamarzł na śmierć w domu, ale sam) oraz Jagna Petrowa (piękna spirytystka i czarodziejka, zamarzła w domu z matką, bratem, szwagierką i ich dziećmi, pomimo tego, że otoczyła się kręgami ochronnymi z soli i srebra). Z drużyny przy życiu pozostali tylko Lena i Serapin Zyrianow, którym niedawno urodziło się dziecko.
  • We wsi trwał utajony konflikt trzech kobiet: wiedźmy Marty Krupskiej (kusicielki, ponętnej znawczyni leczącej magii bogini Hali), zielarki Irki Borowej (brzydkiej, korpulentnej dziewczyny, przeznaczonej staropanieństwu) oraz szeptuchy Trudy Wojnikowej, któa od pięciu lat leczyła mieszkańców modlitwami.
  • Bohaterowie zauważyli dwa gorące romanse: miejscowa piękność Dani Mirku zdradzała swojego narzeczonego z przystojnym Vistaną, a Reinmar sklepikarz z szynku winnego z powodzeniem uderzał do Roksany, która przyjechała z taborem. Jak się późiej okazało, mógł paść ofiarą jej uroków i złego oka. Obydwa flirty nie skończyły się dobrze. Reinmar porzucił sklep i uciekł z Roksaną. Jego dalsze losy nie są znane, aczkolwiek można spodziewać się najgorszego, skoro tabor utrzymywał się między innymi z handlu zwłokami. Dani wypiła środek wczesnoporonny, który okazał się trucizną, ślad zaprowadził bohaterów do Irki.
  • Irka Borowa w szklarni na strychu swego domu hodowała dziwne rośliny, w tym jak podejrzewał Czen, szary lotos. Okazało się że jedna z nich jest inteligentną bestią, która podporządkowała sobie dziewczynę. Bestia została pokonana, a Irka trafiła do więzienia. Po rozmowie z nią Czen podjął się jej bronić w trakcie procesu, gdzie udowodnił, że cała społeczność szykanowała dziewczynę ze względu na jej brzydotę, wykorzystując ją tylko, gdy była potrzebna. Kara stryczka została zamieniona na wygnanie we Mgły.
  • Podczas badania okolicy bohaterowie trafili na grób człowieka z odrąbaną głową. Doprowadził do niego Gaston, myśliwy i urzędnik miejski, wciągnięty do Barovii z Francji podczas wojny z Prusami (a wiec długo po bliźniętach ze Schwartzwaldu). Wcześniej doprowadził d niego driadę, która w zamian za to mu się oddała. Bohaterowie szybko zrozumieli, że była to Marta Krupska, okryta iluzją. Dwie noce z rzędu Jeździec bez Głowy nawiedzał Baratok: raz badał dom Zyrianowów, za drugim razem w Mgle natknął się na dziewczynkę, prowadzącą tajemniczą "babuszkę". Doszło do starcia, dziecko zginęło, a jeździec "uciekł". Jak się później okazało, Marta utraciła nad nim kontrolę, co skończyło się dla niej fatalnie. Zamiast obronić ją przed złem, jakie czaiło się w okolicy, dołączył jej głowę do swojej kolekcji.
  • Jednym z niepokojących wydarzeń była ucieczka świni od rzeźnika Wladimira Markowa. Krzyczała wniebogłosy ludzkim głosem, błagając o ratunek. Rzeźnik twierdził, że kupił ja po taniości od Vistanich, jednak ci nie wozili ze sobą trzody.
  • Na koniec zostawiłem watek zabójstw "Obrońców Baratok". Eliminując kolejne wersje i podejrzanych, bohaterowie doszli do wniosku, że odpowiedzialna za ich śmierć jest szeptucha - Truda Wojnikowa. Przybyła do Baratok dwa lata po tym, jak bohaterowie zabili jej siostry, była bowiem hagą, która ocalała z pogromu. Widząc, jak inne bezskutecznie próbują pokonać Obrońców, przemieniła w siebie Bogom ducha winną dziewczynę i zbiegła. Przez 5 lat zaskarbiała sobie sympatię mieszkańców miasta i wkradała się w ich łaski. Kiedy zdobyła zaufanie, zaczęła się mścić. Zarażała "Obrońców" i składała im wizyty domowe, podczas których podkładała im przedmioty, należące do Giorgio Wagnera. Wiedziała bowiem, że gdy wezwie ducha jego siostry, Jezry (nazywanej królową zimy), spektra uda się do domu i swoim chłodem zabije cała rodzinę. Haga była dość przebiegła, żeby zamaskować swoje zamiary i nie działać tak, jak jej ród ma we zwyczaju. Ostatecznie, bohaterowie poskładali cała intrygę w całość i rozprawili się z Evantuessą, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię.
Irka Borowa.
rysunek Marty "Denae" Matyjewicz
Ilustracja na potrzeby artykułu
do internetowego magazynu
"Quoth the Raven"
uwagi na marinesie
- grupa dla której działał Izydor za jakiś czas przeistoczy się w zakon mścicieli "Rycerzy Cieni"
- Wladymir Markow i jego eksperymenty na zwierzętach zafascynują jego syna, Franciszka, który wiele lat później zostanie władcą zwierzoludzi w Markovii.

Wnioski końcowe

+ Jestem ogromnie zadowolony z sesji. Fakt, wątków było za dużo jak na jednostrzałówkę, ale nie chciałem, by gracze rozwiązali przygodę w kilka chwil. 
+ Wydaje mi się, że dobrze się bawili: były dwie walki, pierwsza z rośliną, druga z hagą. Pierwsza wyszła fajnie, była emocjonująca, druga, finałowa, ciut gorzej, potwór okazał się zbyt słaby jak na drużynę na trzecich poziomach.
+ W mojej opinii udało mi się zrealizować wszystkie trzy punkty, jakie postawiłem sobie przed sesją.
+ 5 edycja D&D fajnie się sprawdza, szczególnie mechanika advantage/disavantage, którą zastosowałem jako wynik testów na strach.
+ Modyfikowanie 5E i tworzenie rozwiązań ad hoc to czysta przyjemność. Tak było z nieudanym rzutem obronnym na Mądrość pana Barbany, który doznał później manii na temat kobiecego ciała i futer (obserwował przemianę druidki w wilka).

- Umawianie się i terminy... to plaga wieku, w którym jesteśmy. Scenariusz trochę stracił na przerwach, przypominaniu sobie wydarzeń i zacierających się szczegółach.
- 5 edycja D&D nie wspiera sesji detektywistycznych. Kilkukrotnie musiałem pozwalać całej drużynie na wykonywanie testów, byleby komuś się udał, ponieważ przeoczenie wskazówki mogło zatrzymać postęp przygody. Pod tym względem świetnie spisywał się mechanizm skill challange z czwartej edycji.

Ogólnie, jestem zadowolony z mechaniki. Jeśli chodzi o raport, pominąłem w nim zapewne kilka istotnych szczegółów, zatarły się w pamięci przez upływ czasu. Być może przypomną je w komentarzach gracze.Kilka rzeczy zmieniłem w scenariuszu, na parę gracze nie trafili (w tym jeden wątek poboczny). Okazuje się, że wobec kilku BN-ów miałem nieco inne zamiary, ale o nich zapomniałem. Choć myślę sobie, że to pozwoliło uniknąć większego skomplikowania intrygi.

1 komentarz:

  1. Wiesz, nic nie broni używać skill challenge w 5 edycji ;)

    Bardzo fajny raport. I przygoda wygląda na ciekawą. Nagromadzenie wątków wyraźnie się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń