niedziela, 27 marca 2011

Cudza ankieta

Mike Mearls przez ostatnich kilka tygodni zbierał dane dotyczące spojrzenia na D&D i opinii, jakie panują wśród graczy. Jej wyniki i rozważania co oznaczają dla gry znajdziecie tutaj.

Wziąłem udział, uczciwe odpowiadając na pytania dotyczące edycji D&D i większości przypadków mieszczę się w grupie "wygrywającej" dane pytanie, ale przyznam się szczerze, że zaskoczył mnie wynik głosowania jedno pytanie. A mówi on wiele.

Tak, uważam, że czwarta edycja ma odpowiedni stopień komplikacji reguł i rozbudowania zasad. Jestem w stanie ogarnąć je, wytłumaczyć innym, w sytuacji wątpliwej przeprowadzić proces, który opierając się na analogiach i ogólnych wytycznych da rozwiązanie problemu.

Również w przypadku pytań o trzecią edycję jestem w grupie, która uważa, że była ona zbyt skomplikowana. Choć uporządkowano mechanikę, rzuty kośćmi i styl gry, to pojawiło się wiele wyjątków, odstępstw i zasad dodatkowych, których nie ogarniam. Jeden z mich graczy, u którego z kolei gram śmiga za to po edycji jak talala, więc wina leży raczej po mojej stronie, co nie zmienia faktu, że trójka nie sprawia mi przyjemności.

Ale pytanie o poziom komplikacji AD&D 2E sprawiło, że zastanowiłem się nad kilkoma rzeczami. Większość odpowiadających na ankietę nie grała w tę edycję. SŁUCHAM? Jak to nie grali, przecież ja zaczynałem moją przygodę z TSR właśnie od AD&D... Dalej w las było gorzej, sam przyznałem się, że w pierwszą edycję D&D nie grałem ani razu, moja znajomość z nią ogranicza się do czytania blogów retrogamerskich.

Ostatnio rozmawiałem z kolegą z Klubu na temat czwartej edycji i zeszło nam na system magii. Przyznałem, że jest on bardzo utylitarny, skierowany na zabijanie potworów, badanie lochów i identyfikowanie skarbów. Kolega słusznie stwierdził, że odziera to ją z nimbu tajemniczości, sprawia, że stałą się czymś powszechnym, kolejnym narzędziem w skrzynce.
W zeszłym tygodniu, podczas sesji Kingmakera zginęła moja postać, kapłan Boewulf. Na jej miejsce wprowadziłem maga Boerliona, który przedstawił się jako adept sztuk tajemnych. Pozostali gracze i Prowadzący roześmieli się. Dlaczego? Bo z jednej strony magia jest tradycyjnie nauką tajemną, ale z drugiej w światach fantasy bywa powszechna, codzienna i utylitarna.

Te dwie rozmowy i wynik ankiety uświadomiły mi do końca, jaka zmiana pokoleniowa zaszła i jaka różnica dzieli graczy w średnim wieku, od tych młodszych. Dla osób takich jak ja liczyło się wczuwanie w postać, aura tajemnicy, emocje, opowieść i ulotna wizja innego świata w głowie, jaka utrzymywała się po sesji. W większości przypadków droga do gier fabularnych wiodła od książek, stąd nacisk na wartości o których napisałem powyżej. "Młodsze pokolenie" przeszło inną drogę: zaczęło od gier MMORPG, od World of Warcraft, Tibii, Acheronu, Perfect World i wielu innych. Mało kto zainteresował się RPG czy D&D po Baldur's Gate, tutaj prym w rekrutacji wiodą gry sieciowe. Dlatego obecnie wydawane, "nowoczesne" gry wyglądają tak, jak wyglądają. Mają kojarzyć się z tym, co przyciąga obecnych graczy (klientów, konsumentów?). Trudno nazwać to podejście błędnym, na nas działał po prostu inny lep.

Wojny edycyjne nie mają więc sensu. Po prostu nowe wydania ie są kierowane do nas, stąd trudno podnosić krzyk o szarganie świętości. Jeśli komuś nie odpowiada edycja trzecia czy czwarta, nowy Warhammer, ma nadal do dyspozycji ogrom materiału jaki wyprodukowano do poprzednich inkarnacji. Nikt nie zmusza do grania w nowości*, każdy ma prawo bawić się na swoją modłę.

I należy to uszanować.


=====
* No, chyba że ja Fantasy Flight Games usuwa forum do poprzednich edycji WFRP.

3 komentarze:

  1. Ciekawe, bo mi 3 edycja D&D nie wydaje się zbyt skomplikowana. Powiedziałbym nawet, że w swej podstawowej wersji (bez żadnych reguł dodatkowych) jest w sam raz. Inna sprawa, że system poznawałem na przestrzeni długiego okresu czasu, początkowo po prostu nie stosując niektórych rozwiązań (głównie uproszczona była magia).

    Wyniki ankiety raczej przewidywalne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafne spostrzeżenie dotyczące zależności "dawniejszych" RPG od literatury. Ja co prawda grywałem kiedyś w Baldur`s Gate i inne podobne tytuły, natomiast w MMORPG - nigdy. W żadnej postaci. Może dlatego, że w okolicy pojawienia się komputerowego WoW-a gry komputerowe stały się dla mnie po prostu nudne (nie mówiąc już o braku czasu).

    Swoje dziecko wprowadzam w fantastykę i RPG od strony gier planszowych i literatury. Stąd w naturalny sposób poszliśmy w stronę old-school RPG i jedziemy aktualnie w OD&D. Żeby nie było, swego czasu grałem w D20 i dosyć szybko zmęczyła mnie "komputerowość" rozgrywki. Więc pewnie 4ed nie tknę, skoro ma to być dalszy etap rozwoju w tym kierunku.

    Co do ankienty Mike`a Mearlsa to rzeczywiście uświadamia ona (kolejny raz) rozziew między starym D&D a nowym (zwał jak zwał). Po prostu mamy do czynienia z dwoma różnymi grami - OD&D i AD&D z jednej strony oraz D20-D&D z drugiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj pojawiła się nowa ankieta u Wizardów, tym razem z pytaniem jak oceniamy ich przygody do 4 edycji. Wielka szkoda, że brakuje opcji "syf nie z tej ziemi".

    OdpowiedzUsuń