piątek, 9 lipca 2010

Tajemnice RPG - Carl Sargent

Tajemnice w RPG są liczne i złożone. De facto stanowią one sedno gier, bowiem odkrywanie tajemnych spisków, penetrowanie zapomnianych podziemi to nic innego, jak wyjaśnianie tajemnic. Mało kto jednak zwraca uwagę na fakt, że samo nasze hobby, ma swoje własne niewyjaśnione sekrety.

Jednym z nich jest los Carla Sargenta, pisarza, projektanta i niezwykle ciekawej postaci. Carl pisał dla największych wydawców na rynku RPG: TSR, Games Workshop, FASA. Jego dorobek dotarł nawet nad Wisłę, wraz z pierwszą edycją Warhammera.

Spod pióra Sargenta wyszło kilka najlepszych dodatków do Warhammera. Niesamowicie oddawały one surowy nastrój świata, przeciwna mieszaninę tajemniczej magii i techniki wyłamującej się z okowów średniowiecza (genialny ustęp o komunikacji semaforowej w kontekście pościgu za nekromantą w "Liczmistrzu"). Ręka w górę, kto zakochał się w Starym Świecie własnie dzięki tej kampanii? Jeśli o mnie chodzi, dawno nie widziałem przygód, które łaczyłyby w sobie tyle elementów charakterystycznych dla Imperium w tak zgrabną i współgrającą całość. Pod tym względem "Gatehring Storm" szwankuje i przypomina materię pozszywaną z kawałków rożnych tkanin, podczas gdy książka Sargenta dozuje elementy w odpowiednich dawkach. Carl napisał także "Mroczny Cień Śmierci" i "Miasto Białego Wilka", które przez wielu fanów Warhammera uznawane jest za najlepszy dodatek do tej gry, i to na przestrzeni wszystkich trzech edycji. Dla mnie jednak pozostaje autorem "Zamku Drachemfels", przygody wręcz mitycznej, która do spółki z wymową (nie treścią) "Drachenfelsa" Jacka Yeovilla zdefiniowała Warhammera. Do twierdzy czarnoksiężnika zapuszczałem się dwukrotnie jako gracz i za każdym razem działy się tam rzeczy straszne i niebezpieczne.

Choć może być to zaskakujące, to z pomysłami Sargenta spotkałem się za pośrednictwem AD&D, nie Warhammera. W 1992 roku ukazał się boxed set "From the Ashes", przeznaczony dla fanów Greyhawka. Na barkach Sargenta spoczęło ogromnie trudne zadanie, musiał bowiem uporządkować ogrom materiału do tego świata, który powstał i narósł bez kontroli, współpracy, spójnej wizji między przygodami, dodatkami, akcesoriami i książkami. Efektem jego pracy był opis świata po wojnach Greyhawka, definiujący na nowo sytuację polityczną, magiczną, społeczną. Wizja ta była spójna i uporządkowana, wprowadzała świat w zupełnie nową erę. Greyhawk przestał być "takim trochę innym Forgottenem" (dzieło Greenwooda już wtedy było najpopularniejszym settingiem), a stał się bardziej przyziemnym, dosadnym, a nawet ponurym światem. Można rzecz, że nabrał dojrzałości, zrzucił fatałaszki radosnych elfów, jednorożców i dobrych paladynów w lśniących zbrojach. Części fanów te zmiany nie przypadły do gustu, narzekali na zmianę ducha, ale ja osobiście uważam tego Greyhawka za fenomenalny świat, do którego z chęcią bym wrócił. Carl przejął kontrolę and linia i pogłębił jej wydźwięk dodatkiem "Iuz the Evil". Kolejny, "Ivid the Undying" nie ukazał się już drukiem, a szkoda. Sądząc z kopii, jakie krążą po internecie, mógł wnieść sporo dobrego (sic!) do Greyhawka. Niestety, książka nie wyszła drukiem, a dlaczego, o tym za chwilę. Otóż w tym kryje się właśnie jest tajemnica.

Sargent pisał także dla FASA, które przezywało wtedy swoje dni chwały. Jego twórczości spod znaku Earthdawn i Shadowruna nie znam, obydwie gry niespecjalnie mnie interesowały i nadal nie mogę się do nich jakoś przekonać. Niemniej, z tego co wiem, to ich fani wyrażali się w superlatywach o pracy Carla Sargenta, zarówno i książkach fabularnych, jak i podręcznikach.

Tutaj warto zaznaczyć, że autor miał dyplom akademicki z psychologii i zajmował się badaniem postrzegania pozazmysłowego ESP.

W 1996 roku Carl Sargent zapadł się pod ziemię. Totalnie znikł. Według pewnych, niepotwierdzonych, źródeł miał stawić się na spotkaniu, dotyczącym rozpoczęcia prac nad nową grą RPG, ale nigdy na nie nie dotarł. Wszystkie metody kontaktu zostały zerwane: nie odpowiadał na telefony, maile, wiadomości. Oficjalnie nie wiadomo, co się stało z Carlem. Krążyły plotki o załamaniu nerwowym, fatalnym w skutkach wypadku samochodowym, a nawet oświeceniu czy nawróceniu. Jedno jest pewne, nigdy więcej nie zaistniał w sferze powiązanej z grami RPG: nie odezwał się na żadnym forum, blogu, liście dyskusyjnej. Jedyny w miarę wiarygodny ślad to wypowiedź Seana K. Reynoldsa, który na forum Paizo napisał.
Carl Sargent was in a serious car accident and suffered major injuries. He's basically unable to work because of the long-term effects of those injuries.
Jeśli to prawda, to wypadek musiał być naprawdę straszny, skoro człowiek nie jest w stanie przelać swoich myśli na papier...
Prawdy możemy raczej nie poznać.

4 komentarze:

  1. Szkoda faceta. Podobnie jak Ty, zetknąłem się z jego materiałem w Greyhawk 2E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dokładnie jak bardzo, ale maczał palce przy najlepszych dodatkach do Earthdawna, "Mieszkańcach Barsawii", był autorem też bardzo dobrego "Powietrzna Przystań i Vivane". Wydaje mi się jednak, że większe zasługi, jeśli chodzi o FASA, ma dla Shadowruna, więcej też dodatków dla niego napisał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna i fascynująca historia. Nie wiedziałem, że przestał istnieć dla RPG w tak dziwnych okolicznościach.

    Cała historia skojarzyła mi się trochę ze Stefanem Otcetenem, pisarzem SF.


    Dodatki, które wymieniłeś to dla mnie kuź RPGowego doświadczenia. Co prawda suplement o zamku Drachenfelsa najniżej oceniam, ale nawet on ma klasę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczmistrz to świetne wprowadzenie do Warhammera. Nie tak dawno prowadziłem tą kampanie po raz 4, tym razem na zasadach II ed.
    dla początkujących graczy i było mnóstwo świetnej zabawy.

    Znalazłem nieco dłuższą dyskusję na temat Carla i jego tajemniczego zniknięcia pod tym adresem (forum parapsychologii):

    http://forum.mind-energy.net/skeptiko-podcast/1272-carl-sargent-still-alive-any-parapsychologist-out-there-know.html

    OdpowiedzUsuń