czwartek, 8 lipca 2010

Karnawał Blogowy #12: Międzyświatowy Geografik

Coś nam Karnawał Blogowy podupada. Niemniej, Magnes zaproponował bardzo ciekawy temat, stąd choćbym miał być jedynym zasiadam do pisania.

Tworzenie nowych światów, kreślenia map, spisywanie fikcyjnych dziejów fascynowało mnie od zawsze. Jako dzieciak miałem to szczęście, że w mojej kolekcji znajdowało się sporo klocków Lego, w tym zamek rycerski. I tak jeden z pokojów stał się królestwem, łóżka, kanapy, fotele, dywan, podłoga zamieniły w góry, wyżyny, morza, puszcze. Podbijałem sąsiednie pokoje... znaczy krainy, walczyłem ze smokami i broniłem królestwa przed barbarzyńcami.

Potem przyszła kolej na rysowanie własnych map i spisywanie historii tych światów. Pamiętajcie, że były to jeszcze czasy przed moim spotkaniem z RPG. Kolekcja map była ogromna i zajmowała kilka zeszytów w kratkę. Każda z nich opatrzona była notatkami, zwykle skrótowym i wtórnymi, ale znajdywałem w tej twórczości ogromną frajdę. Wchodząc w nowe hobby, gry fabularne, miałem solidną bazę pomysłów, z których mogłem czerpać pełnymi garściami. W tamtych czasach eksperymentowałem już z mapami 3D z papieru!

Lwia część tych materiałów zaginęła.Ale kilka z nich przetrwało i chciałbym się z Wami podzielić kilkoma słowami na ich temat. Są to lokacje, które występują w moich rozgrywkach lub pracuję nad nimi od czasu do czasu.

1. Nosgoth
Nosgoth to mój świat do AD&D w którym poprowadziłem jedną kampanię, ciągnącą się przez dwa lata. Niestety, zakończyła się Total Party Killem, który to wpłynął poważnie na moje życie RPG (stąd tendencja do trzymania się reguł w nadziei, że nie dopuszczą do takich akcji). Świat ów towarzyszy mi już przeszło 20 lat, jeśli nie więcej, a jego zręby zaczęły powstawać jeszcze zanim zacząłem grać. U jego podstaw leżą pewne obrazy, wizje, przemyślenia, jakie powstały pod wpływem "Kings of Metal" Manowar, a raczej tego, jak wtedy zrozumiałem przesłanie płyty. To świat gdzie jeszcze niepodzielnie dominuje Imperium, opresyjny, totalitarny reżim, który można porównać do połączenia Bizancjum z Koreą Północną. Podczas gdy prosty lud umiera z głodu, nobile pławią się w luksusach. Chłopstwo sprowadzono do zezwierzęconego poziomu, a najdrobniejszy sprzeciw jest karany śmiercią w męczarniach. Ludziom odbierane są wszystkie plony, nikt ze magnatów nie dba o ich los. Dwór Imperatora jest gniazdem intryg i spisków, samego władcy nie widuje się często, chyba że ktoś jest sługą, niemym niewolnikiem lub zabawką. Obrady rady trwają tygodniami, bowiem każde zapytanie do tronu należy poprzedzić odpowiednią inwokacją tytułów, których wymienienie trwa wiele godzin. Najdrobniejszy błąd karany jest jak zdrada stanu ("Crown and the Ring").
Imperium nie wie, że jego dni są policzone. Na północy Krzyżowiec zbiera swoja armię, aby zetrzeć je w proch ("Heart of Steel", "Zimne Światło" Karla E. Wagnera). Rycerze Pustki, słudzy Janosa Alldraina, arcywampira i dawnego władcy Świata Pogrążonego w Mroku, szykują się do powrotu i ożywienia swego pana. W głębi Doliny Królów, gdzie pochowani są Imperatorzy, choć niektórzy z nich nadal żyją, zbierają się bandy chłopstwa, gotowe gołymi rękoma zabijać panów. Pod przewodnictwem tajemniczego Collina organizowany jest ruch oporu. Imperium ślepe, zadufane we własną potęgę, ignoruje te zagrożenia, zatopione w samozadowoleniu. Ostatecznie, jego potęga jest niezmierzona, przecież niedawno włączyło do swego posiadania dwie kolejne krainy.

Nosgoth było inspirowane muzyką Manowar, opowiadaniami o Kanie (twierdza ludożerców, opuszczona forteca z przygody pobocznej) i jak zwykle w moim przypadku pewnymi elementami z twórczości Howarda. Uwzględniłem w opisie świata obecność kryształowych sfer, stworzyłem nowy panteon bóstw (dość skromny w porównaniu do innych światów), przerobiłem zasady magii i rasy. Projekt cały czas wisi sobie w mojej chmurze i niekiedy wracam do niego, pisząc jakieś drobne rzeczy. Najlepsze sesje to hekatomba podczas szturmu na fortecę trzech braci ludojadów (po raz kolejny kłania się Kane), scena ukarania kobiety z gminu, której pan nakazał rodzić synów. Ta sprzeniewierzyła się wydając na świat córkę, za co wraz z dzieckiem została żywcem starta na proch przy pomocy kamiennego walca.

Kiedy opowiadałem o świecie, zostałem podsumowany"
"Stary, nie wiem o czym ty myślisz, ale nie chce być w twojej głowie" - Prezes
"A gdzie złote kopuły, łany zboża, okres szczęśliwości? Coś, co ludzie wspominają z łezką w oku?" - Radar

2. Warschauburg
Warschauburg to moje "żyjące miasto". Pojawiło się pod nazwą Mandarak w Nosgoth, potem już jako Warschauburg w kampanii detektywistycznej Ravenlofcie i teraz w WFRP3. Jego geneza sięga rozmowy z moim dobrym przyjacielem, który miał tę wadę, że wszystko wiedział lepiej. Zarzucił mi, że miasta jakie opisywałem, są bez sensu, więc postanowiłem go podejść i przygotowałem Mandarak na planie warszawskiej Starówki. Kiedy znowu usłyszałem "stary, to nie ma sensu, tak by nie mogło wyglądać w życiu", beznamiętnie wskazałem siedzibę Klubu, rynek, Barbakan itp. Widok był bezcenny. Obecnie Warschauburg mi się rozrasta: wiem już gdzie są sklepy jubilerskie, siedziba tajnego stowarzyszenia, bank, cmentarz, zielarz itp. Każda kampania, przygoda wnosi coś nowego. Bohaterowie z zakończonych staja się NPC-ami w następnych, a spacer po sesji z rzuconym tekstem: "tutaj się wspinałeś" jest fantastyczną rzeczą.

Warschauburg to miasto z dosyć wyidealizowanej epoko nowożytnej: ulice są brukowane, Stare Miasto skanalizowane (uważajcie, podobno czają się tam bazyliszki!). Ulice oświetlają lampy oliwne, straż miejska patroluje zakamarki, ale władają nimi gildie złodziejskie. Opodal miasta znajduje się "Wakacyjna Gospoda", zamknięty kurort dla bogatych, budowana jest opera, a raz w tygodniu wychodzi "Goniec Warschauburski". Miasto idealnie nadaje się na kampanię miejską, gdzie bohaterowie tropią spiski, ganiają po dachach i biją się z przeciwnikami na pałki, ogłuszając, nie zabijając przeciwników.

Tyle na dzisiaj, mógłbym opisywać jeszcze kilka miejsc: wyspę Averwest na skrzyżowaniu Abeiru i Torilu, z której pochodzą bohaterowie mojej kampanii To Epic and Beyond, Goro-Goro latającą wyspę na której spędzili wiele czasu, ale nie chcę zasypywać informacjami i zanudzać. Jeśli chcecie poczytać, zapraszam do bloga kampanii.

6 komentarzy:

  1. Manowar, Manowar Living On The Road
    Szkoda, że bez Bossa, to tylko marny cień dawnego bandu. Nie wiem czy słyszałeś, że Scott Columbus gra koncerty z The New Metal Leader Rossa. ;)

    All Hail!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, śledzę jego stronę i zakumplowałem się z nim na FB :D. Z Rhino i Rossem też :D
    Odkąd Ross odszedł z zespołu i tylko DeMaio komponuje, zżerają własny ogon i grają nudnie, na jedno kopyto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Manowar! Przepiękny kawałek, w którym dziadek opowiada losy Kings of Metal wnukowi :). Do dziś regularnie na sesji u mnie leci (ostatnio na rzecz Iron Maiden) plus Running Wild.

    Inspirację Kane'em widać. Starcie walcem kamiennym na proch... Dokładnie, też nie chcę być w Twojej głowie. Powiem szczerze, że zainspirowałeś mnie do Karnawału. Też pewnie opiszę własne kreacje geograficzne :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy widzieliście Van Canto (metal a capella):

    http://www.youtube.com/watch?v=IiESgYr35gA

    Bardziej "True" niż Manowar od 20 lat. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze Ross The Fucking Boss

    http://www.youtube.com/watch?v=RyGyIQvLgHg

    OdpowiedzUsuń
  6. Van Canto nie znałem, świetne brzmieniowo :).

    OdpowiedzUsuń