To ta pora roku...

Ostatnimi czasy prowadziłem zresztą bądź w Barovii, bądź dla odmiany w Richemulot, czyli pewnym jej przeciwieństwie. Gdzie ta pierwsza domena jest rustykalna, zacofana, wiejska, zabobonna i dość kameralna, tam ta druga to tłoczne głównie miasto pełne kontrastów, biedne i pełne zbytku, brudne i lśniące bogactwem, śmierdzące z rynsztoków i przyprawiające o mdłości pachnidłami. Jeśli w Barovii problemem jest izolacja i samotność i skazanie, w Richemulot bohaterowie są wśród ciżby, tłumu i ścisku, jednak i tu i tam skazani na własne siły. Na Barovii długim cieniem kładzie się obecność hrabiego von Zarovitcha, w Richemulot zagrożeniem są anonimowe i zakulisowe wpływy pewnego klanu...
Tak, mam ochotę zobaczyć, co skrywają Mgły...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz