sobota, 24 września 2016

Rok nie wyrok...

Od mojego ostatniego wpisu minął prawie rok. Z jednej strony przeleciał jak z bicza strzelił, z drugiej wiele się wydarzyło. Wybaczcie kliszę, ale mam wrażenie, że teraz w klawiaturę stuka zupełnie inny człowiek, niże ten, który narzekał na Sword Coast Legends.

Zapewne nie wróciłbym do bloga, gdyby nie proste pytanie Dhila Morgana, które sprawiło, że przypomniałem sobie o Zwoju ze Skelos. Tak, praktycznie zapomniałem, że prowadziłem bloga... Ale skoro pamięć wróciła, pomyślałem, że chociaż napiszę, co się dzieje, skąd się wzięła przerwa i jak widzę przyszłość.

Zacznijmy od tego, że w ciągu tego roku grałem stosunkowo niewiele, prowadziłem również niedużo. RPG bardzo spadło w mojej hierarchii wartości, nadal w niej figuruje, ale nie jest na pierwszym miejscu i nie odsadza konkurencji o lata świetlne. Cóż... może to kryzys wieku średniego, może się wypaliłem, może za długo siedziałem w jednym temacie? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Kiedy jeszcze  mieniłem się erpegowcem (pod koniec 2015 roku), postanowiłem, że 2016 będzie rokiem Travellera. Chciałem poprowadzić dwie kampanie: jedną, space operę, osadzoną w Trzecim Imperium, drugą, bardziej hard SF, w naszym Układzie Słonecznym. Zamierzałem poznać drugą edycję Mongoose Traveller od poszewki, stać się ekspertem od niej, zapoczątkować kolekcję. Powiem szczerze, że bardzo sumiennie się przygotowywałem: przeczytałem podręczniki opisujące Trzecie Imperium, Rebelię, Ciężkie Czasy, plagę Wirusa i odrodzenie. Sumiennie studiowałem zasady. Przeczytałem kampanię "Secrets of the Ancients". Niestety, jak to zawsze bywa, gdy włożę wysiłek w przygotowywanie sesji, sprawa upadła, zanim miała okazję rozwinąć skrzydła. Zmiany składu, tarcia w ekipie, przekładanie terminów i to, że chyba nie do końca nadawałem się do prowadzenia Travellera sprawiły, że sprawa kampania po niecałej, pierwszej przygodzie.

Podobnie było z drugą odnogą, prowadzoną na wyjazdach. Gracze nie dopytywali się o kontynuację, znaczy nie mają ochoty wracać. Cóż... e est la vie. Kwestią dodatkową pozostaje to, że druga edycja Mongoose Traveller budzi we mnie mieszane uczucia. Wysoka cena idzie w parze z wciąż niezbyt udaną oprawa graficzną, wciąż pojawiającymi się błędami edytorskimi i kilkustronicowymi erratami, które pojawiają się w tydzień po wydaniu teoretycznie testowanego podręcznika. Niespecjalnie mam ochotę płacić spore pieniądze za produkt przeciętnej jakości...

Nadal kolekcjonuję 5 edycję D&D, choć nie miałem okazji prowadzić chyba od uwiędnięcia mojej kampanii w Zapomnianych Krainach. W międzyczasie zagrałem dwie sesje, które nie przerodziły się w nic bardziej regularnego i kilka w Curse of Strahd, ale wycofałem się z kampanii na skutek konfliktów terminażowych. Nie ukrywam, że w ej chwili ważniejsze są dla mnie inne rzeczy.

Na chwile obecną mam 3 plany: na najbliższym wyjeździe będę prowadził Zew Cthulhu i Dark Suna. Obydwie rzeczy na życzenie uczestników. Do tego planuję Grand Oriental Saga, która zacznie się na zacodzie Faerunu, później obejmie Zakharę (Al-Qadim), Ziemie Hordy (Hordelands), krainy tamtejszego orientu i Złotą Drogę (Kara Tur), by zakończyć się na północy (Savage North). Chcę postawić na odgrywanie postaci, NPC-ów, którzy zapadną w pamięć i przygody inne od schematu znanego z (A)D&D.

Podobnie dałem plamę z pisaniem. Widać to po blogu, nie zdołałem też dostarczyć tekstów do Magii i Miecza, ale tu obiecuję poprawę. Nie wiem, jak regularnie będę w stanie blogować, ani na jak długo wystarczy mi sił. Sporo się dzieje, sporo się zmienia, nie wiem, jaki będzie ego efekt, ale... trzymajcie kciuki.

3 komentarze:

  1. Wracaj koniecznie do pisania i grania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymamy kciuki. Blog regularnie odwiedzany i ciesze się że pojawił się wpis z perspektywami na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że wróciłeś. Życzę wytrwałości i zabieram się za czytanie nowszych wpisów :) Fajnie, że moje pytanie, o którym sam zapomniałem, w lekki sposób zainspirowało Cie do powrotu. Działaj!

    OdpowiedzUsuń