Podobnie jak w październiku zeszłego roku, tak w marcu tego na krótko powrócił
Dragonlance. Tym razem za sprawą kilku artykułów w magazynie
Dragon (numer 421). Wiem, że to niewiele, ale zawsze miło odwiedzić krainy, które kiedyś człowieka urzekły, a potem opustoszały na rzecz nowszych, bardziej popularnych, mocniej promowanych...
Być może sowa o powrocie
Dragonlance były na wyrost, bowiem otrzymujemy dwa artykuły powiązane z tym
settingiem, jednak zawsze jest to coś! A przyznać trzeba, że jest to bardzo ciekawa lektura, która może pomóc Mistrzowi Podziemi, który chciałby za pomocą czwartej edycji powrócić na Krynn.

Pierwszy z nich ukazał się w cyklu
Bazzar of the Bizzare i opisuje magiczne przedmioty, które są niejako ikoniczne dla
Dragonlance. Wiele z nich znajdowało się w rękach Drużyny Lancy i znamy uch działanie z kart powieści. Co więcej, są wymienione z nazwy, podobnie jak bohaterowie z imienia i nazwiska, a więc mamy do czynienia z pełnoprawnym artykułem, a nie "chodzeniem dookoła tematu". Dlaczego o tym piszę? Otóż w trzecioedycyjnym
Ravenlofcie autorzy stanęli przed dość dużym problemem: jak opisać jedną z domen, skoro nie mają praw do postaci, dookoła której została stworzona. Mowa tutaj o Sithicusie i Lordzie Sothcie, który zamiast być upadłym rycerzem solamnijskim stał się "rycerzem z dalekiego świata, który spotkał straszliwy, boski kataklizm". Sam Lord Soth był nazywany Czarną Różą. W tym przypadku autor artykułu, Daniel Helmick mógł pełnymi garściami czerpać z bogactwa
Dragonlance bez obaw, że naruszy prawa autorskie. I tak na zasady czwartej edycji zostały przeniesione
Kostur Magi,
Dyski Mishakal,
Miecz rodu Brightblade czy
Smocza Lanca. Każdy z tych przedmiotów został rozpisany pod reguły czwartej edycji, wraz z historią, jaka się z nim wiąże i dziejami bohaterów, którzy posiadali.
Drugi artykuł także wyszedł spod pióra pana Daniela i opisuje smokowców. Tutaj pojawia się problem, ponieważ i
dragonborn, i
draconian w polskiej wersji zostali opisani jako smokowcy (przynajmniej tak mi się wydaje). Artykuł przybliża nam historię ich powstania, rodzaje i cechy specjalne. Dzięki zasadom konwersji możemy przerobić naszego
dragonborna na
draconiana, a także dodać mu kilka
featów czy
backgroundów.
Może to niewiele, ale zawsze coś. Miło, że
WotC, nie zapomina o dawnych światach
TSR. Choćnie liczyłbym na powrót
Dragonalcne czy
Planescape, zawsze miło zobaczyć, że ktoś nadal pasjonuje się dawno przebrzmiałymi hitami. Oprócz tego, w tym numerze
Dragona znajdziemy alternatywne zasady wieloklasowości, charakterystykę demonicznego władcy Cryonaxa czy opis handlu z Otchłanią, jaki prowadzą niektórzy kupcy z
Zapomnianych Krain.
Tyle na dziś. Inicjatywka!
Zsu-Et-Am: "Dragonborn" w wersji polskiej 4E występują jako "drakoni", właśnie żeby uniknąć pomieszania z "draconians" - "smokowcami".
OdpowiedzUsuńO, wielkie dzięki. Drakoni... hmmm, sam nie wiem, czy mi się tłumaczenie podoba, czy nie. Chyba tak. :)
OdpowiedzUsuńBrightblade chyba raczej się nazywał ;)
OdpowiedzUsuń