wtorek, 22 listopada 2011

Erpegowy hipsteryzm... Alternity

... czyli urok gier z lekka zapomnianych. Bo o D&D pisałem ostatnio trochę za dużo.

Mam kilka takich tytułów, które stoją na półce, łypią na mnie okiem i żalą się niekiedy, że nikt nie w nie grać nie chce. Co zabawne, są to gry które niegdyś święciły tryumfy, ale teraz pokryły się kurzem zapomnienia. Przynajmniej w moim przypadku, bo całym sercem wierzę, że gdzieś, ktoś w nie ostro gra, co znajduje niekiedy potwierdzenie w wieściach z internetu.

Jeśli sięgnę pamięcią do postów z przełomu roku 2010/2011 to znajdę tam tytuły o których tu piszę. To gry które od lat "za mną chodzą", ale nie ma okazji żeby w nie zagrać, bo praca, życie, brak czasu czy inne zobowiązania erpegowe stoją na przeszkodzie.

Alternity
Alternity to system który ukazał się pod koniec lat dziewięćdziesiątych, jeszcze pod szyldem TSR. Gra miała być tym, czym AD&D dla fantasy. Zastosowano nową, bardzo ciekawą mechanikę opartą na kości d20 i modyfikujących jej wynik kostkach z zakresu od k4 do 3k20 i przedziałów określających wynik testu. wiele elementów składowych Alternity znalazło się później w d20, ale sam system choć silnie wspierany, przeszedł bez większego echa. Kiedy ukazał się na rynku, TSR chylił się ku upadkowi, a świat gier fabularnych zachłysnął się World of Darkness, z góry zakładając, że zramolały gigant nie jest w stanie wydać niczego ciekawego.

Alternity to przede wszystkim intrygująca mechanika. Jej stopień komplikacji można sobie spokojnie doskalować do własnych potrzeb, tak aby nie przeszkadzała, a pomagała w grze. Podstawowe podręczniki zawierają zasady dodatkowe, opisujące podróże kosmiczne, konstrukcję statków, cybernetykę, mutacje, psionikę, generator układów planetarnych, narzędzie do konstruowania światów. Zasadniczo dzięki nim można poprowadzić wszystko. Ja osobiście grałem w system dwa razy: raz w space operę, raz w fantasy. Ta pierwsza osadzona była we wszechświecie opartym na klimacie filmu "Vaterland" zaś grupa była połączeniem Drużyny A z rycerzami króla Artura. Wiem że brzmi to dosyć... dziwnie, ale bawiliśmy się świetnie, tylko pod koniec MG powiedział "dość!", gdy w ramach zemsty postanowiliśmy zrzucić na planetę... bank spermy w powłoce ablacyjnej. Nevermind...


Sesja fantasy była brutalna, krwawa i całkowicie odmienna od tego, do czego przywykliśmy w AD&D. Wystarczyła jedna potyczka z wrogim podjazdem, aby spora część drużyny  odniosła poważne obrażenia, dwie postacie po prostu zginęły. Odkładając żarty na bok, mechanika Alternity sprawia, że życie i zdrowie stracić łatwo, odzyskać pierwszego się nie da, a drugie trudno.

Od strony Prowadzącego, z Alternity styczność miałem raz. Zapis kampanii znajdziecie tutaj.

Silnik Alternity napędza cztery settingi. Pierwszym była space opera Star*Drive, kolejnym powracający zza grobu Gamma*World (ten setting jest jak karaluchy, przetrwa nawet wojnę atomową i apokalipsę, rok temu ukazał się w wersji czwartej edycji), Star*Craft na licencji Blizzarda oraz Dark*Matter. Szczególnie niedoceniany był ten ostatni, utrzymany w konwencji konspiracji rządowych, obcych wizytujących ziemie, spisków i śledztw nadnaturalnych. Szczególnie do gustu przypadłby wielbicielom X-Files czy emitowanego obecnie Fringe.

Każdy z settingów oprócz opisu świata zawiera też zasady, dzięki czemu można grę prowadzić nawet bez dwóch zasadniczych podręczników. Ciekawym elementem było wprowadzenie Fast-Play Rules, które były okrojonym zestawem zasad. Dzięki nim można było grać "wyjąwszy grę z pudełka". Tak dosłownie było w przypadku Star*Crafta, który działał tylko na uproszczonych regułach, a w pudełku były cztery gotowe postacie, kostki i podręczniki dla Prowadzącego.

Alternity okazało się ślepą odnogą ewolucji RPG. Echa systemu pobrzmiewają w d20 spod znaku Dungeons&Dragons edycja trzecia, ale są dalekie i większość graczy nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Co gorsza, poletko science-fiction nie jest tak nośne jak fantasy, stąd brak tak oddanej grupy zapaleńców jaką cieszą się retro edycje D&D i wokół gry nie wytworzyła się aktywna społeczność. Teoretycznie istnieje strona alternity.net ale nie widziałem, aby była ostatnio i często aktualizowana. Najwidoczniej nad grą wisi jakieś fatum, takie które i mnie uniemożliwia poprowadzenie jej jeszcze raz. Cały czas liczę, że może jednak się uda poprowadzić jakąś nietypową, inną od wszystkich kampanię...

2 komentarze:

  1. anieprawda!! skleroza!!! grałeś raz jeszcze! całą jedną sesję! załoga statku "Czarna Dziura" składała się z prawie-oswojonego Kotogoryla, emerytowanego Marine z awersję do broni plazmowej i dwóch Mechalusów, którzy podpinali się do głównego komputera statku aby go pilotować a 90% zasobów używali do gry w strategię matematyczną - nagrodę za piratów wydali kupując wreszcie śluzę do statku żeby na przyszłość nie pruć poszycia przy każdym dokowaniu - i ten MG tez powiedział dość ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie! Kompletnie zapomniałem! :-D

    OdpowiedzUsuń