sobota, 13 października 2012

Meanwhile in civilised world... D&D Encounters

Rozpoczyna się jedenasty (tak, tak!) sezon D&D Encounters! Prawie połowa z nich przemknęła  odkąd ostatni raz pisałem o tym programie. Nadchodzący rozdział sagi Rise of the Underdark zapowiada się szczególnie interesująco, dlatego postanowiłem napisać o nim słów kilka, nadrobić zaległości i ochrzanić CD-Projekt.

Ostatni sezon spotkań z D&D o którym wzmiankowałem rozgrywał się trochę ponad rok temu i był powiązany z settingiem na rok 2011. Był to Lost Crown of Neverwinter, a uczestnicy mieli szansę uratować miasto przed kolejną intrygą i potwornym nieszczęściem. W kolejnej odsłonie realia odrobinę się zmieniły. Podążyliśmy w stronę Feywild i na powrót zapoznaliśmy się z klasyczną przygodą Beyond Crystal Cave, która oparta była luźno o wątki "Snu Nocy Letniej" Szekspira. Ten sezon był bardziej nastawiony na odgrywanie postaci, interakcję z Bohaterami Niezależnymi i fabułę, niż walkę co spotkanie i przesuwanie figurek po mapie. Przygoda została dobrze przyjęta, choć początkujący gracze zwracali uwagę na zbytnią mnogość wątków i postaci w tle.

Sezon ósmy, Elder Elemental Eye, związany był z  wydaniem podręcznika Heroes of Elemental Chaos. Powróciliśmy do Zapomnianych Krain, gdzie przyszło nam stawić czoła dziwnej zarazie, szalonym wyznawcom Thariz-Duna i ich planowi przebudzenia nieludzkiego bóstwa. Szczerze powiedziawszy, jak śledziłem relacje, ten sezon był dość przeciętny, choć nie można mu odmówić uroku w kilku ciekawych pomysłach.

Dziewiąta odsłona D&D Encounters była jednocześnie początkiem nowej trylogii. Połączona z wydarzeniem Rise of the Underdark, koncentrowała się na planie Lloth, która chce zdobyć władze nad Faeurnem. aby to uczynić, próbuje zastąpić Wave po zmarłej Mystrze swoim odpowiednikiem, zwanym Demon Wave. Całoroczny event składał się z przygód, powieści, wyzwań Lair Assault oraz trzech sezonów D&D Encounters. War of the Spider Queen opowiada historię spisku przeciwko Shadowdale. To, co z początku wydawać się może zwyczajną kradzieżą, prowadzi do nieoczekiwanych odkryć i walki z demonicznym niebezpieczeństwem, jakie nadciąga spod ziemi.

Sezon dziesiąty, Council of Spiders był bardzo smakowity. Powiązany luźno z poprzednim, koncentrował się na Menzoberrnazan. W obliczu planów pajęczej królowej, spór pomiędzy kapłankami,a magami przybiera coraz ostrzejszą formę. Czarnoksiężnicy jak najbardziej popieraj plan Lloth, aby przejąć portifolio Mystry i ustanowić demon weave jako dominującą formę magii, gdyż to dałoby im większą władzę i znaczenie. Kapłanki bogini obawiają się tego i paradoksalnie chcą przeszkodzić swej pani w osiągnięciu tego celu. Na dodatek w ów spór włącza się trzecia frakcja, której celem jest nie tylko niepowodzenie planu Lloth, ale i zniszczenie bogini. To od graczy będzie zależało, jak  potoczą się losy tego boskiego planu. Posunięcie ciekawe, chciałbym w nim uczestniczyć zarówno i jako gracz, i jako Mistrz Podziemi.

I tak docieramy do sezonu jedenastego, który jest powodem tej notki. War of Everlasting Darkness wnosi nową jakość do programu D&D Encounters. Po pierwsze, do przygody (czy raczej należałoby napisać, kampanii!), wprowadzone zostają pewne elementy  D&D Next. Chodzi tu bardziej o filozofię projektowania spotkań, niż mechanikę per se. Każda z sesji przypomina bardziej przygodę, niż jedną walkę z otoczką fabularną. Co więcej, po każdym spotkaniu nasi bohaterowie będą awansować o poziom, co oznacza, że dojdą do ósmego poziomu doświadczenia. To odpowiedź na apele graczy, którym przejadło się ciągłe zapętlenie na poziomach 1-3. Powraca też zabieg fabularny, który przekonał mnie do March of the Phantom Brigade, akcja rozłożona jest na około dwa lata. Jak się okazało, nie tylko mnie takie rozwiązanie przypadło do gustu. Daje ono poczucie perspektywy, bohaterowie widzą efekty swoich działań, co jeszcze tylko wzmaga przyjemność z odgrywania roli. Akcja rozgrywa się w Silver Marches, gdzie bohaterowie chcąc powstrzymać maszerującą armię potworów, będą mieli okazję pokrzyżować plan Lloth i utworzenie Demon Wave.

Nie wiem jak Wy, ale ja ogromnie chciałbym pograć i poprowadzić te przygody. Dobrze się bawiłem podczas Fury of the Wastewalker i z chęcią powtórzyłbym to doświadczenie. Przyznam się też szczerze, chciałbym mieć na półce kolekcję D&D Encounters, bo to ślicznie wydane, ładne i ciekawe dodatki, które pobudzają moją naturę zbieracza. Niestety, nie będzie nam dane...

Pomimo tyleż szumnych, co mglistych i niejasnych zapowiedzi przedstawiciela CD-Projektu jak to nam będzie dobrze, NIC się nie dzieje w temacie D&D. wiem, że jestem tylko jednym z fanbojów, ale kilka lat gospodarki wolnorynkowej przyzwyczaiło mnie, że nawet pojedyncze zachcianki są zaspokajane. Tymczasem w sklepach nie widzę podręczników, czy to do polskiej, czy angielskiej edycji. Pytałem, prosiłem, nawet pisałem do Wizards of the Coast, ale nie są zainteresowani wspieraniem jednego fana. Odsyłają do dystrybutora, ale ten woli sprzedawać kolejne kartony boosterów do Magic: the Gathering, niż włożyć wysiłek w promocje mojej ukochanej gry. Generalnie, jest gorzej jak za czasów ISA, bo wtedy rozprowadzano figurki, teraz Dungeon Command ze świecą szukać. Czuję się tyleż pomijany, co ignorowany. Ale jak mam nie być rozgoryczony, skoro nikt nie chce mojego wolnego czasu i energii, które chętnie poświęciłbym dla promocji gry. A jedyne co żądam w zamian to materiały promocyjne...

Niestety, D&D i D&D Encounters w Polsce dogorywają. Nie licząc sklepów internetowych, nie istnieją na naszym rynku. Szkoda. Oczywiście, mógłbym materiały do Spotkań kupić na e-bayu, ale nie za sumy, których się żąda. Istnieje też internet i jego odmęty, ale wolałbym mieć na półce oryginały, niż pdf-y na komputerze. Ot, fanaberia zbieracza.

Mam nadzieję, że te gorzkie słowa przeczyta ktoś z CD-Projektu. Chciałbym, aby do mnie napisał i powiedział: "coś z tym zrobimy. Damy ci materiały do D&D Encouters, poprowadź je dla nas". Ale to marzenia ściętej głowy. Zostaje mi "lizanie lodów przez szybkę", czyli czytanie relacji i zazdrosne spoglądanie na to, jak się bawią inni.

2 komentarze:

  1. Ten "przedstawiciel CDP" od lat znany jest z tego, ze duzo gada, ale z jego gadania nic nie wynika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne. CD-Project to chyba nawet nie myslal o wspieraniu D&D. Generalnie to Magic robi kase i nic poza nim sie nie liczy...

    OdpowiedzUsuń