Przynajmniej ta moja.
Włączcie ten utwór i przeczytajcie kilka słów ode mnie.
Jak już zapewne wiecie, Copernicus Corporation przestaje wydawać książki Czarnej Biblioteki po polsku. Dla mnie to bardzo trudny moment, bowiem odchodzi w niebyt pewien obszar mojego życia, gdzie hobby i praca były połączone w jedno. Świat Warhammera i Uniwersum Warhammera 40 000 były mi bliskie od dawna, pociągały mnie i interesowały, niezmiennie fascynowały i sprawiały, że chciałem je badać, zgłębiać, poznawać. Byłem o tyle szczęśliwcem, ze miałem okazję tłumaczyć książki beletrystyczne, osadzone w tych realiach, a także być częścią zespołu, który przełożył drugą edycję Warhammera Fantasy Roleplay. Teraz jednak ta podroż dobiega końca, "Fałszywi Bogowie" byli ostatnim tłumaczeniem, jakie wyszło spod mojego pióra i ukazało się drukiem.
Takie wydarzenia sprawiają, że patrzę wstecz.
Cóż widzę dzisiaj?
Siebie, jeszcze z długimi włosami w warszawskiej Strefie 51, jesienią 2002 roku rozmawiającego z panem Andrzejem Karlickim, kiedy ten daje mi do tłumaczenia "Beasts in Velvet". Trzeba wielkiego ducha, aby zaufać człowiekowi z ulicy, którego poleca Artur Sęk i kilka Harlerquinów, jakie do tej pory przełożył. A jednak pan Andrzej daje mi do tłumaczenia dobrą książkę i tak zaczyna się nasza współpraca. Bardzo dziękuję za tę szansę, cierpliwość i wyrozumiałość, za to że przymykał oko na słabsze fragmenty tekstów i chwalił a te dobre.
Równie serdeczne podziękowania należą się pani Barbrze Karlickiej za niezmienny optymizm, sympatię, dobre słowo i uśmiech. Bez niej nie dalibyśmy rady. Jak dziś pamiętam, kiedy przekazywała mi egzemplarz autorski "Bestii w Aksamicie", nie szczędząc pochwał i miłych słów. Czułem się wtedy jak król Starego Świata.
Potem nadeszła dla mnie epoka dwóch dróg: tłumaczenia powieści z mojego ulubionego wszechświata, Mrocznego Millenium, oraz pracy nad drugą edycją WFRP. Nieskromnie powiem, uważam, że to najlepsza edycja zachodniej gry fabularnej, jaka wyszła w Polsce. Na pewno nie osiągnęłaby takiego poziomu, gdyby nie tytaniczna praca i benedyktyńska dokładność Szymona "Siriela" Gwiazdy, którego redakcyjne oko wychwytywało najdrobniejsze nawet błędy. Wiem, że pewne się przemknęły, ale to dlatego że były diabelsko sprytne lub my przemyślnie je ukryliśmy. Pracując nad WFRP miałem okazję wspólnie tłumaczyć zarówno z Szymonem jak i Grzesiem "Greggiem" Bonikowskim. Wiele się od nich nauczyłem i podciągnąłem warsztat, za co jestem Wam panowie wdzięczny.
Kolejnym krokiem i ziszczeniem się pewnych marzeń, była praca nad "Inwazją na Czarną Grań". Było mi dane przetłumaczyć zasady do Warhammera 40 000!! Kurcze, zaczynając grę w 2 edycję tego bitewniaka nie przypuszczałem nawet, że jego piątą sam przetłumaczę. To jakby Geddy Lee i Alex Liefeson z Rush powiedzieli: "Stary, Neil Peart jest zajęty, pojedź z nami w trasę, potrzebujemy bębniarza!".W zasadzie, w tamtej chwili byłem spełniony jako tłumaczyć Warhammera. Racja, mógłbym marzyć jeszcze o pracy przy 40KRPG, nawet dwukrotnie byłem tego bliski, ale ostatecznie nie zanosi się na polską edycję.
Life has been good to me
A więc koniec. Na moim biurku leży już zupełnie inna książka. Czy czegoś żałuję? Chyba tego, że nie dokończę Herezji Horusa. Ten cykl ma ogromny potencjał, jeśli nie zarżną go spece od marketingu, domagający ię kolejnych części cykli o niczym. Nie zapominajcie bowiem, że GW to w tej chwili spółka giełdowa, a nie firma "graczy dla graczy". Podstawą jej istnienia jest zysk, stąd zamknięcie Black Industries, sprzedanie linii 40KRPG i Warhammera, a także polityka udzielania licencji. To nie jest tak, że Copernicus Corporation zagarnął i zmonopolizował polskie wydanie Warhammera po to, aby złośliwie zakończyć jego wydawanie, żeby zrobić przykrość graczom i czytelnikom. Niestety, wbrew opiniom niektórych czytelników, w biznesie zasada "chcieć to móc" nie działa. Niekiedy koszta są tak wysokie, że nie opłaca się ich ponosić. Tu chodzi o wydawanie książek, a nie ich rozdawanie z dokładaniem z własnej kieszeni włącznie.
Na zakończenie, chciałbym złożyć podziękowania.
Panu Andrzejowi i Barbarze Karlickim za to, że mi zaufali i dali okazję wyruszyć przez Stary Świat i Mroczne Milenium.
Szymonowi Gwieździe, Grzesiowi Bonikowskiemu, Tomkowi Kutnerowi, Arturowi Sękowi i innym świetnym tłumaczom z którymi miałem okazję współpracować.
Na koniec, ogromne słowa wdzięczności należą się Czytelnikom, którzy przez te lata sprawiali, że Czarna Biblioteka żyła. Wasze pytania, oczekiwanie, uwagi i pochwały sprawiały, że z ochotą zasiadałem do tłumaczenia.
Zamykam więc ostatnią ksiażkę i odstawiam ją na półkę. W ciszy opuszczam Komnatę Archiwalną, w ciemnościach pozostawiając tysiące opowieści ze świata Warhammera.
P.S.
Jeśli tego bloga czyta ktoś,kto chce wydać gry fabularne z serii 40KRPG lub zamierza nabyć licencję do książek Czarnej Biblioteki, niech mi da znać, mam wprawę w tłumaczeniu ;-)
Dzięki, Marcinie, za zaangażowanie i udaną współpracę. Mam nadzieję, że zaczniesz nową przygodę z tłumaczeniem. Jesteś na dobrej drodze... :)
OdpowiedzUsuńGdybyś kiedyś dostał sygnał o 40K i potrzebował kogoś do pomocy, wal jak w dym i licz na wzajemność.
Dzięki Ci za Herezję Horusa, już dawno miałem to napisać, szkoda że robię to dopiero w takich okolicznościach :-(
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałem się przywitać. Dopiero zacząłem swoją przygodę z erpegowymi blogami a dzisiaj trafiłem właśnie na Ten.
OdpowiedzUsuńEfektem są 2 h wyjęte z czasu pracy :)
Bardzo ciekawe teksty, zwłaszcza świetne opisy sesji, aż żal mnie ściska, że sam już nie gram -niestety moja drużyna się rozpadła.
Odnośnie książek z Czarnej Biblioteki to osobiście po kilku doświadczeniach - pozycje tylko z Warhammera bez 40K - stwierdzam, iż jest to literatura raczej niskich lotów.
Z czytanych przez mnie broni się kilka tytułów W. Kinga (bawiły mnie te skaveńskie "rozkminy" i specyficzne postrzeganie wydarzeń) choć nie wiem czy to czasem nie sentyment. Do dziś pamiętam jaki wrażenie zrobiło na mnie we wczesnym szczenięctwie opowiadanie o Gotreku i Felixie opublikowane w Fantastyce. Wiedziony tym wspomnieniem nie dalej jak miesiąc temu przysiadłem sobie w Empiku z „Zabójca Szamanów” i niestety już się tego czytać nie da. Słabizna straszna.
Oczywiście niewątpliwym plusem tych książek była jednak możliwość obcowania z ulubionym światem w kontekście rpg czy też bitewniaka i tu ich rola jest osłabia nieco mankamenty czysto literackie. Z punktu widzenia utraty kontaktu z beletrystycznym elementem młotka zamknięcie linii jest wiec niewątpliwie złe. Tym bardziej, że jakby tych książek nie oceniać w kontekście naprawdę dobrej fantastyki (tutaj wwg mnie np. Georgie Martin, Steven Erikson z rodzimych nasz AS i czy Grzędowicz) mogły być dla MG spora inspiracją.
Co do Strefy 51 to zawsze jak przechodzę obok dawnej siedziby na Centralnym (chyba były nawet dwie lokacje ale lepiej kojarzę tą w bezpośredniej bliskości wyjścia „spod” Jana Pawła) to się łezka kręci w oku. Jednym z milszych wspomnień z ogólniaka były wyjazdy do Warszawy po figurki do WFB, karty do DT czy jakieś erpegowe utensylia a Strefa była jednym z obowiązkowych punktów programu odwiedzin. Było w Warszawie kilka miejsc, do które zawsze zaglądałem, Legendarna Księgarnia u Izy pozostanie tu niedościgniona, poza tym sklep Maga na Chłodnej, ale Strefę również wspominam bardzo miło.
Końcowo mam pytanie jako totalny lamer w dziedzinie komputerowej komunikacji. Czy jest tu gdzieś dostępna opcja kontaktu prywatnego z autorem bloga? Chciałem zadać kilka pytań bez zaśmiecania poszczególnych tematów wpisami nie na temat (m.gawlik@lhi.pl) ?
Pozdrawiam
Witam w gronie czytelników! Cieszę się, żę podobały ci się moje teksty, zawsze to inspiruje do dalszego pisania.
OdpowiedzUsuńKsiążki Czarnej biblioteki z jakością trochę zeszły w dół. Za dawniej szych czasów (epoka 1 edycji WFRP) wydawano jedną, dwie rocznie i wtedy były naprawdę niezłe, chyba wybierano best of the best. Obecnie BL wydaje około czterech książek miesięcznie, pisze dla niego chmara autorów, stąd i poziom jest niższy.
Kontakt prywatny z autorem bloga to zasada opcjonalna. Napiszę do Ciebie maila.