Notki dzień po dniu, dlatego że chcę nadrobić zaległości. Ta sesja okazała się o wiele, wiele trudniejsza, niż na papierze wyglądało. Znów, okazuje się, że walka z kilkoma słabszymi przeciwnikami jest o wiele trudniejsza, niż z jednym, ale za to silnym. Na dodatek, jak zauważył Don, najważniejszym zasobem w grze są nie punkty życia, czy zadawane obrażenia, ale akcje. Action points sypały się jak z rękawa, a walka przybrała kompletnie nieoczekiwany obrót...
Tym razem przy stole zasiadła ekipa, która była obecna na poprzedniej sesji. Bardzo mnie cieszy, że gracze opanowali swoich bohaterów i potrafią nimi kombinować. Choć znowu dali się ponieść emocjom i rozproszyli. A nic tak nie cieszy wrednego Mistrza Podziemi, jak rozdzielona drużyna...
Bohaterowie i gracze
Keira - elf, rogue (thief) - Ghash
Hagen - human, cleric (strom warpriest) - Don
Brandis - human, paladin (defender) - Tomek H.
Fargrim, dwarf, fighter (slayer) - Gomi
Jarren, human, wizard (evocation mage) - Eligiusz
Powóz zawiózł bohaterów w kierunku granicy enklawy Lorda Protektora. Choć była noc, gdzieniegdzie trwały prace budowlane, wszędzie widać było ślady odbudowy. Ulice wykładano kocimi łbami, udrażniano kanały, odnawiano fasady domów. Drewniane rusztowania pięły się wysoko w górę, lampy migotały na ulicach. Patrolowali je strażnicy z symbolami lorda Neveremeber na płaszczach.
Kareta zatrzymała się na moście Skrzydlatego Wyverna. Jest to jedna z trzech przepraw przez rzekę, najlepiej zachowana i nadająca się do regularnego przekraczania. Jak się okazało, w połowie most był przegrodzony barykadą, której pilnowało kilkudziesięciu strażników. Ich dowódca podszedł do bohaterów i uprzejmie, acz stanowczo, nakazał im ruszać dalej. Ciężar dyskusji wziął na siebie Brandis, który pokazał odznakę z herbem lorda Neverember i wyjaśnił, że drużyna pozostaje na usługach władcy. Kapitan gwardzistów zgodził otworzyć wrota śluzy w barykadzie.
Krajobraz po drugiej stronie był niepokojący. Nad okolicą majaczyły wypalone ruiny zamku Never, zaś ulice były brudne, zaśmiecone, domy pozamykane na głucho, paliły się nieliczne pochodnie i lampy. Gdy drużyna dotarła do krańca mostu, spomiędzy budynków wychynęły jakieś wypaczone istoty i z miejsca ruszyły do ataku. Bohaterowie, w głównie Keira i Fargrim ruszyli im na spotkanie i wysforowali się do przodu. Wrogami okazały się być istoty odmienione przez Plagę Czarów, bardzo podobne do tych, jakie napadły ludzi na targowisku. Szybko się okazało, że nie są tak słabe, jak ich wygląd mógł sugerować. Ciosy i dyszenie powaliły Brandisa, którego na szczęście uleczył Hagen. Fargrim szybko przekonał się, że samorzutna szarża na dwóch wrogów byłą błędem, kiedy został pobity i przyduszony. Wybuchy mrozu i ognia, jakie towarzyszyły śmierci istot, ponownie ogłuszyły Brandisa, Keira nie byłą w stanie opędzić się od napastników. Koniec końców na placu boju pozostał jedynie Jarren. Salwując się ucieczką ku barykadzie, zdołał zabić ostatniego z napastników.
Pośród trupów czarodziej znalazł magiczny kostur, zapewne zrabowany jakiemuś nieostrrożnemu adeptowi sztuki magicznej. Po sesji Keira, Jarren i Hagen awansowali na 2 poziom doświadczenia.
Być może się da stworzyć postać która specjalizuje się w walce z wieloma przeciwnikami?
OdpowiedzUsuń