Gracze i bohaterowie
Arek - Gunter, najemnik o zawodnej pamięci.
Filip - Virasaul, elfi typ spod ciemnej gwiazdy.
Leon - Udo, najemnik który dokonał w życiu kilku złych wyborów.
Marta i Fritz - nieprzyjemna obsługa karczmy "Na rozstajach"
Wieczorem nadeszły silne mrozy. Noc okazała się być mordercza dla każdego, kto pozostał na dworze, a w pokoju bohaterów zamarła nawet woda w balii. Z tego powodu postanowili nie ruszać na badanie studni, a wychynęli z pokoju dopiero nad ranem, aby uraczyć się ciepłym posiłkiem i ogrzać przy ogniu. Mając przed sobą cały dzień, bohaterowie zdecydowali, że ruszą tropem porywaczy zwłok.Zawiódł ich on na cmentarz, którego jedynym opiekunem był grabarz. Ów biedny człowiek mieszkał w walącej się chacie na terenie nekropolii, miał problemy z mówieniem, był kulawym jąkajłą, któremu z litości powierzono obowiązki dbania o groby. Nie widział nie słyszał żadnych hen cmentarnych. Po dłuższej "rozmowie" Udo zorientował się, że ów biedak był kiedyś jednym z Gwardzistów Reiklandu, jednak niefartowny cios maczugą w głowę pozbawił go rozumu, zdolności mowy i widoków na karierę najemnika. Jego najcenniejszym skarbem był dwuręczny miecz, który przechowywał w skarbcu pod barłogiem.
Czasowa mogiła okazał się nienaruszona,.ale oględziny mauzoleów pozwoliły odkryć to, z którego wyniesiono ciała. Na miejscu bohaterowie znaleźli także przeciętą rękawicę ze skóry, co mogło sugerować, że jeden z rabusiów został zraniony w dłoń.
Bohaterowie ruszyli z powrotem do miasta. Po drodze Virasaul wstąpił do oberży na drodze wylotowej i próbował wydobyć jakieś informacje od obsługi, jednak ani kelnerka Marta, ani karczmarz Fritz nie byli zbyt chętni do rozmowy. Tego wieczora bohaterowie postanowili się rozdzielić i obserwować studnie na przedmieściu. Był późny wieczór, kiedy przy ujęciu wody nad którym pieczę sprawował Gunter zaczęły gromadzić się jakieś postacie. Żadna z nich nie wyglądał jak normalny człowiek.Niektóre kulały, inne powłóczyły nogami, utykały, jeden z nieznajomych poruszał się na wózku. Każdy ze zgromadzonych ubrany był w łachmany, obwinięty szmatami, otaczał ich smród zgnilizny.W pewnym momencie ich przywódca zaczął przemawiać, nawołując do zemsty na tych, którzy wypędzili ich z domów, odebrali im godność, odarli z człowieczeństwa i Gunter zdał sobie sprawę, że to trędowaci. Rzucił się pędem po przyjaciół, którzy szczęściem znajdowali się w okolicy. Zlazłszy Uda, kazał mu biec po Virasaula, a sam zawrócił i skierował się ku swojej dawnej kryjówce. Niestety, nie skradał się dość dobrze i został odkryty przez zgromadzonych, którzy rzucili się nań tłumnie. Najemnik jął się opędzać i bronić, ale w porę przybyli jego druhowie. Udo i Gunter zaatakowali wręcz, a Virasaul zaczął szyć z łuku. Ta broń i jego kunszt okazały się iście mordercze i położyły trupem wielu z chorych. Ci, którzy przeżyli lawinę strzał, zginęli od mieczy i z całej zbieraniny przy swym marnym życiu pozostał tylko jeden, którego oszczędzono, aby przesłuchać.
Zza ekranu Mistrza Gry
Reguły WFRP
- Na spokojnie przeprowadziliśmy walkę wedle zasad WFRP3. Odnoszę wrażenie, że faktycznie, wszystkie jej reguły przemyślano i zrównoważono. Współgrają ze sobą stress, fatigue, kości, karty akcji.Storm of Arrows Filipa okazał się morderczy i zaskakująco skuteczny, ale trzeba przyznać, że śpiewająco przechodził wszystkie testy. Udał mu się nawet ten z 4 challange dice!
- Zasady monster minions diametralnie zmieniają walkę, przyspieszając ją i sprawiając, że bohaterowie są bohaterami. Co więcej, jeśli na ich tle znajdzie się jeden "zwyczajny potwór" (czyli nie osłabiony działaniem tych reguł), widać różnicę i z miejsca urasta do rangi poważnego przeciwnika.
- Pokazałem jak działa mechanika testów przeciwstawnych, chyba się spodobała.
- Mechanizm party tension jest bardzo fajny, ale nie gdy gracze kwestionują jego działanie, co jeszcze bardziej opóźnia i przeciąga dłużyzny.
Sandbox
- Podstawową zaletą sandboksa jest jego nieliniowość. Ogromnie bawi mnie to, jak gracze za każdym razem, uporczywie próbują łączyć wszystkie elementy w jedną całość. Chyba muszą się tego oduczyć.
- Uwaga i poczynania graczy w takiej luźnej formule przypominają mi mojego psa na spacerze. Godziny można strawić na drążeniu jakiegoś nieistotnego szczegółu, który zaprzątnie uwagę drużyny, tylko po to aby bez ceregieli porzucić go dla jakiegoś nowego, ciekawszego tropu.
- Utwierdziłem się w zgodzie ze zdaniem Ifryta, że elementy i wątki można wprowadzać, ale raz na pięć, może sześć sesji należy przykręcić kurek i zrobił małe podsumowanie z uporządkowaniem.