czwartek, 8 kwietnia 2021

Charakterystyka starego Świata cz. 2 z 7

 
Wracam do rozważań nad tym, co czyni Stary Świat wyjątkowym i nadaje mu specyfikę. Jest jakoś tak, że zajmuje on wyjątkowe miejsce w sercach graczy, którzy wracają do niego raz po raz (jeśli od niego odejdą), ponieważ ma w sobie to “COŚ”. W drugiej części tego cyklu zajmę się bardzo znaczącym i ważnym elementem: Chaosem.

Chaos jest chyba najbardziej rozpoznawalnym elementem uniwersum Warhammera, to złowroga, podstępna, niekiedy subtelna, a innym razem okrutna siła, która bezwzględnie dąży do zniszczenia Starego Świata. Uosabiana przez cztery Niszczycielskie Potęgi: Khorne'a, Nurgle’a, Tzeentcha i Slaanesha, stanowi miecz Damoklesa, zawieszony nad głowami wszystkich mieszkańców Cesarstwa i Kisleva. W pierwszej edycji mieliśmy jeszcze Malala, renegata wygnanego nawet spośród wielkiej czwórki oraz bogów Prawa, ale te koncepcje nie przetrwały próby czasu. Mnie osobiście zbiera się na wymioty, kiedy znów słyszę o łowcy czarownic spod znaku zapomnianego Solkana…

Warhammer Fantasy Battle skodyfikował siły Chaosu, przypisując konkretnym patronom określone demony, sługi i bohaterów, wprowadzając jednocześnie pojęcie Chaosu Niepodzielonego, łączącego zwaśnione Mroczne Potęgi pod jednym sztandarem. Był to ruch potrzebny w grze bitewnej, fabularnej odebrał pewien nim tajemniczości i nieprzewidywalności. Dlatego nie zamierzam się ograniczać do tego, co napisano w podręcznikach, niekiedy wprowadzając coś… chaotycznego.

“Najpopularniejszym” przejawem Chaosu będą u mnie kulty. W czasach rozpaczy, niepokoju, wojen i głodu, ludzie uciekają się pod obronę mocy wyższej. Szukają pod jej patronatem ochrony i bezpieczeństwa, ułudy panowania nad własnym losem. Ale nie chcę, by kulty Chaosu per se były powszechne. Dlatego zamierzam podzielić je na “wewnętrzny krąg” i “satelitów”. Te pierwsze, takie jak np. Purpurowa Dłoń to wyznawcy Chaosu w czystej formie. Oddają cześć Mrocznym Potęgom, nazywając je i ich machinacje po imieniu. Te mają być rzadko spotykane, bardzo utajone i niejako z automatu bardzo potężne. Satelity to na przykład pewien “klub sportowy” z Ubersreiku, który służy sprawie, ale jego członkowie nie zdają sobie z tego sprawy. Takich będzie więcej, ponieważ łatwiej namówić ludzi do przyjmowania cudownej mikstury, która uchroni przed chorobą niż jawnie podać im spaczeń. Ponadto zamierzam wprowadzać kulty, które w niecodzienny sposób podchodzą do przykazań patrona: wyznawcy Nurgle’a, którzy pielęgnują higienę, by wyzwolić ludzi spod jarzma złowrogich medyków i ich przywódca doktor Fink? Czemu nie? Slaaneshyccy asceci? Jak najbardziej!

W podręczniku armijnym Chaosu do którejś z edycji Warhammer Fantasy Battle była niewielka ramka z krótką wzmianką o pewnym heretyckim uczonym, którego spalono na stosie za herezję. Była nią myśl, że w puszczach Cesarstwa żyje więcej zwierzoludzi, niż mieszka ludzi w miastach i wsiach wszystkich prowincji razem wziętych. Fascynujący pomysł, budzący grozę, niepokój i ładnie tłumaczący, dlaczego ludzie wybierają podróż rzeką, a nie drogami (o czym będę pisał później). Zamierzam dokładnie to oddać: niech każdy dzień podróży przez knieje będzie wiązał się z potencjalnym zagrożeniem, niech będzie wyścigiem od jednej stanicy do drugiej. Prowadząc Ravenlofta nauczyłem drużynę bać się nocy w dziczy i zamierzam powtórzyć to w WFRP. Chcę, by niepokój automatycznie łączył się z myślą o podróży przez ostępy. chcę, by gracze poczuli desperacje, gdy okaże się, że stróżówka została porzucona… Chcę by z tego powodu wybrali spław rzeką.

Mutanci. Teoretycznie odmieńca należy wydać władzom, by został zgładzony, ale co złego zrobiło kwilące dziecię, które ma jeden palec u dłoni za dużo? Ogon, jaki ogon? Da się go ukryć w nogawce. Oko w policzku można skryć pod chustą, jaką białogłowa przywiązuje pod czepcem. Jak wydać oćca, który całe życie harował i strawę sobie od ust odejmował dla dziatek, a teraz na starość porósł sierścią? Jakimże trzeba być potworem? łatwo gadać, gdy się nie ma takiego problemu, prawda? Możni mają swoje sposoby na ukrycie mutantów, prosty lud też. Jedni trzymają ich w osobnym skrzydle pałacu, drudzy w leśnej szopie, wspólnie łamiąc prawo. Oczywiście, dopóki nie zostało zmienione i dekretem Jego Cesarskiej Mości w Cesarstwie nagle odmieńcy przestali istnieć… tylko, żę prędzej czy później taki się urwie z łańcuch, wydostanie z luksusowej klatki, odpowie na zew z lasu i pójdzie do pobratymców. Czy mówiłem, że zwierzoludzi podobno jest więcej niż sigmarobojnych i porządnych ludzi…?

1 komentarz: