czwartek, 15 maja 2014

Bohaterowie Neverwinter - Burza nad Neverwinter #3 (17)

Tak jak nad Neverwinter zawisła burza, nad naszymi spotkaniami zawisło jakieś fatum. Ten raport opisuje sesję z marca, a od jej czasu udało nam się spotkać ledwie raz. Mam nadzieję, że zdołamy przełamać złą passę, doprowadzić ten sezon do końca i być może grać dalej.

Jako że od tamtej sesji minęło sporo czasu, a mnie obowiązki nie pozwalały pisać, sporo szczegółów się niestety zatarło w pamięci, stąd opis będzie niezwykle skrótowy...



Bohaterowie i gracze
Keira - elfrogue (thief) - Ghash
Ashlan - half-elf, druid (sentinel)Don
Fargrim, dwarffighter (slayer) - Gomi
Jarren, human, wizard (evocation mage) Eligiusz

Gdy bohaterowie rozprawili się z wyznawcami Aszmodaia, na miejsce przybyła straż miejska. Znając Bohaterów Neverwinter, gwardziści podziękowali im za pomoc, a następnie poradzili, by poszukali schronienia i odpoczynku w pobliskiej karczmie. "Beached Leviathan" to przybytek znany bohaterom, już raz toczyli w nim walkę ze sługusami fałszywego Dziedzica Neverwinter. 

Tym razem w tawernie było sporo gości. Panował gwar i ścisk, goście grali w karty, kości, pili i jedli. Bohaterowie rozsiedli się przy stoliku, zamówili posiłek i zaczęli rozważać, co dalej. Postanowili zasięgnąć plotek, podsłuchiwali, o czym opowiadają miejscowi. Nie umknęło im także przybycie kilku nowych klientów.

Po dłuższej chwili Keira zorientowała się, żę nowoprzybyli bacznie obserwują jej kompanów. Doświadczeni poszukiwacze przygód zdawali sobie sprawę, że niedugo zaczną się kłopoty. I rzeczywiście, kiedy w gospodzie zrobiło się luźniej, kiedy zmniejszyła sie szansa, że ktoś z gości stanie po stronie bohaterów, tajemniczy podglądacze zaatakowali.

Jak się okazało, były to dwa biesy. Jeden spośród nich władał ogniem, drugi zaś magią lodu. Niepokojąco przypominało to zdolności Seldry. Jakby nie dość tego, wkrótce okazało się, że część gości  nie jest dokerami, którzy wyskoczyli na wieczorne piwko, a sługami Aszmodaia. Walka nie należała do łatwych, ale bohaterowie najpierw pozbyli się ludzkich pomocników - kultystów, a następnie skupili na biesach. Pomimo odporności, słudzy Aszmodaia padli, ale jedno było pewne: to nie bohaterowie byli na tropie kultu, to wyznawcy piekieł śledzili ich poczynania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz