Przedostatnie spotkanie mieliśmy w trochę okrojonym składzie, co dało się odczuć podczas starcia. Zabrakło Eligiusza, który odgrywał Jarrena, a żaden z innych graczy nie kwapił się, by prowadzić skomplikowaną postać maga.
Jak w dobrych opowieściach, historia miała się zakończyć tam, gdzie się rozpoczęła. Gdy bohaterowie dotarli na rynek, pojęli, że są dokładnie w tym samym miejscu, gdzie po raz pierwszy spotkali Dziedzica Neverwinter. Po podniesieniu przyłbicy okazało się, że za maską skrywała się Seldra, ta sama, która wynajęła ich w Waterdeep i sprowadziła na Północ.
Dziedzic Nevewinter stała przed statuą smoka, którego uwięziła w kamieniu. Jej blizna jaśniała błękitnym blaskiem, niczym żagiew mrozu, a dookoła tańcowały żywiołaki ognia. Cały ten przerażający cyrk otaczała kopuła migoczącej i lśniącej energii.
Bohaterowie wiedzieli, że niewiele czasu im zostało, zanim Seldra uwolni smoka. Próbowali jej przemawiać do rozsądku, ale kopuła zagłuszała najwidoczniej ich słowa. Keira zaszarżowała, chcąc położyć kres tej farsie, ale odbiła się od bariery. Jej miejsce zajął Fargrim. Choć nie sądził, by fizyczny atak był w stanie uszkodzić kopułę, zaczął ją okładać młotem. Ku jego zaskoczeniu, po każdym ciosie, bariera stawała się coraz bardziej matowa i kruszyła, niczym szkło. Bohaterowie przyłączyli się do niego, bacznie obserwując Seldra. Ta jednak nie zwracała uwagi na ich starania, całkowicie skupiona na uwalnianiu smoka. Kiedy bariera opadła, Ashran i Keira jeszcze raz spróbowali przemówić Dziedzicowi do rozsądku. Z ust Seldry pady dziwne słowa: "Co ja uczyniłam..." Po czym Dziedzic wraz z żywiołakami zaatakował bohaterów.
Nauczeni doświadczeniem, obrońcy Neverwinter skupili się na słabszych przeciwnikach. Plan zakładał, że po pozbyciu się żywiołaków, wspólnie pokonają Seldrę. Rzeczywiście, walka z żywiołakami okazała się dość prosta, choć magiczne stwory zadawały spore obrażenia i podpalały bohaterów. Seldra tymczasem okazała się twardym przeciwnikiem i zasypywała drużynę lawiną ciosów. Co z tego, skoro kostki zadecydowały, że para idzie w gwizdek, anie prawdziwą akcje.
Kiedy wszystkie żywiołaki padły, drużyna skupiła ataki na Dziedzicu. Wobec przewagi liczebnej, dobrej taktyki i niezłych rzutów na obrażenia, Seldra uległa i została powalona. Żyła jeszcze, kiedy Korona Neverwinter stoczyła się z jej głowy, a placem wstrząsnął smoczy ryk...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz