Kolejny, tym razem 2013 rok minął. Nadchodzi następny, kilka takich rocznic już przerabialiśmy... Z agregatora widzę, że nadeszła chwila podsumowań, więc postanowiłem samemu napisać kilka słów o tym, jak to erpegowo bywało. Niestety, wnioski nie są wesołe, ale cóż... Bilans zysków i strat prowadzimy od lat, nie ma czego w nim kryć, nie ma czego się bać", jak śpiewała Budka Suflera.
Jaki był dla mnie erpegowo ten mijający?
Nie udało mi się wrócić do kampanii w AD&D, za co jestem wienien przeprosiny mojej drużynie. Drugie pokolenie ma swoje prawa, nawet bohaterowie muszą ustąpić. Mam nadzieję, że uda się niebawem wrócić do przygód czwórki elfów.
Reaktywowałem D&D Encounters i z przerwami, we własnym tempie gramy kampanię w Neverwinter. Relacjami z niej Was zanudzałem. Liczyłem że "Zaginioną Koronę Neverwinter" doprowadzę do końća w 2013 roku, ale cóż... były przerwy, święta itp.
Wiele radości przyniosło mi prowadzenie i poznawanie Travellera. Nasza internetowa kampania toczy się powoli, ale chyba nie ja jeden dobrze się bawię. System wyrósł na silnego konkurenta dla (A)D&D, a w kategorii SF zdeklasował wszystkich konkurentów, nawet Alternity.
W tym roku z zainteresowaniem przyglądałem się trzem grom. Niestety, D&D Next nie poznałem tak, jakbym chciał, a za rogiem już majaczy piąta edycja.
13th Age zawiodło mnie na całej linii. Oczekiwałem nowego, lepszego D&D, otrzymałem "dedeki" z oficjalnymi zasadami domowymi. Na dodatek żaden z elementów, który miał promować grę (relacje z Ikonami czy bycie wyjątkowym i jedynym w czymś) nie stanowią wartości, która powaliłaby mnie na kolana.
Numenera wyszła najlepiej i byłbym do niej super-pozytywnie nastawiony, gdyby nie pewien zgrzyt. Obowiązki sprawiły, że zawaliłem sesję i jakoś nie możemy zagrać. Jest mi głupio i stąd dysonans. Niemniej, gra bardzo mi się podoba, jest fajna, ma inspirujący świat, nienajgorszą mechanikę i sprawia obiecujące wrażenie.
Jako gracz zawiodłem na całej linii. Mój przyjaciel zaprosił mnie na sesję "dark SF". Granie raz na miesiąc, a byłem na dwóch z sześciu sesji. Zawaliłem frekwencją u niego też sesji Numenery (a graliśmy przez internet). Zagrałem dwa razy w Marvel Heroic System po czym kampania upadła. W obliczu takiej sytuacji mogę powiedzieć jedno: teraz to już może być tylko lepiej, albo w ogóle.
Jeśli chodzi o tegoroczne zakupy, to do D&D nabyłem Murder in Baldur's Gate i Legacy of the Crystal Shard, pierwsze wydanie Dark Suna, oraz dwa podręczniki do Call of Cthulhu: Cthulhu by Gaslight i Atomic Age Cthulhu.
Czytelnikom życzę dużo zdrowia do grania, czasu na sesje i wiele zabawy z RPG. Oby kolejny rok był obfitszy w przygody i tematy do notek.
Zaskoczyłeś mnie z oceną 13th Age - wcześniej się o nich ciepło wypowiadałeś. Moje wrażenia są bardzo podobne - wzięto z 3 i 4 edycji losowe moduły i uzupełniono houserulami.
OdpowiedzUsuńA napisałbyś co nieco o "Murder in Baldur's Gate"? Bardzo jestem ciekaw tego dodatku, a wciąż nie przekonałem się, żeby go kupić.
OdpowiedzUsuńWzajemnie wszystkiego dobrego - a zwłaszcza dużo czasu na sesje :)
OdpowiedzUsuńJa bym się chętnie dowiedział czegoś więcej o 13th Age - rzuciłem na to okiem, kilka pomysłów wyglądało ok, ale nie zagłębiałem się za bardzo. Byłaby szansa na jakąś notkę z tym związaną :)?
OdpowiedzUsuńHargrim, czekając na odzew Paladyna możesz rzucić okiem do mnie na blog:
OdpowiedzUsuńhttp://ifrytrpg.blogspot.com/search/label/13th%20Age
@Enc i @Hargrim: Recenzji nie podejmuję się pisać. Musiałbym zagrać w 13th Age, a na to się nie zanosi. Na własnej skórze nauczyłem się, żę przeczytać, a zagrać to dwie różne sprawy. Po lekturze 4E byłem jej zagorzałym przeciwnikiem, po rozegraniu i poprowadzeniu kilku sesji zmieniłem zdanie o 180 stopni. Powtórzę to, co już mówiłem i pisałem: 13th Age nie różni się niczym drastycznym od (A)D&D. na 2E się wychowałem, 3E wiele rzeczy usystematyzowała, a 4E była od nich zupełnie inna. Każda byłą ogromnym skokiem jakościowym. A 13th Age, podobnie jak Next, żeruje na dokonaniach tamtych edycji, nie wnosząc zbyt wiele nowego. Po co mam się brać za owy system, który duplikuje w ogromnej części już to, co znam i lubię?
OdpowiedzUsuń@Ifryt: Zdecydowanie warto kupić. Zarówno MinGB czy LotCS to przygody-moduły, któe zasługują na stempelek "2Edition approves!". Z całym dobrodziejstwem inwentarza, zasługują na to skojarzenie. W przypadku MitBG mamy świetny opis miasta (Greenwood w szczytowej formie). Masa pomysłów i ciekawa lektura w jednym. Sama przygoda... mam do niej jedno zastrzeżenie, to rzeczy wręcz żywcem wyjęta z czasów AD&D, pewnych ram bohaterowie nie zmienią. Mają wpływ na to kto będzie twarzą pewnych rzeczy, ale staną się one tak czy siak, choćby na czubku laski maga się zakręcili. Poza tym jest ciekawa i ładnie pokazuje miasto. Podobnie jest w przypadku LotCS, ale tutaj bohaterowie mają jeszcze więcej swobody.
@Owca: Dziękuję i wzajemnie życzę!
@Ifryt - dzięki :).
OdpowiedzUsuń