Ostatnio moje życie growe ogromne zubożało. Oprócz okazyjnie prowadzonego Travellera, nie miałem okazji usiąść za sterami sesji. Na dodatek prowadziłem go przez internet, a to nie to samo, co sesja na żywo. Kilka miesięcy temu w moim zaprzyjaźnionym sklepie zrodził się pomysł, abym znowu poprowadził D&D Encounters. Przyznam się szczerze, że z początku byłem sceptycznie nastawiony: obawiałem się, że nie dam rady prowadzić ich regularnie i w połowie zarzucimy temat. Nie wyzbyłem się tej obawy, ale postanowiłem spróbować. Przedstawiłem drużynie opcje do wyboru i padł on na sezon szósty: Lost Crown of Neverwinter. Stwierdziłem, że należy chwycić byka za rogi i skorzystać się z nadarzającej okazji. Sezon ten łączy się z trzynastym Storm over Neverwinter, a jest poprzedzany przygodą Gates of Neverdeath, rozgrywaną podczas D&D Day. Nie mogłem oprzeć się pokusie i postanowiłem poprowadzić całość kampanii!
Gates of Neverdeath to krótka przygoda, stanowiąca preludium przed szóstym sezonem D&D Encounters - Lost Crown of Neverwinter. Wiążą się one z wydanym w 2011 roku podręcznikiem Neverwinter Campaign Setting, który recenzowałem na blogu. Składa się ona z czterech spotkań: dwóch walk i dwóch skill challange, teoretycznie na jej rozegranie wystarczą dwie godziny. W praktyce, przy naszym trybie gry, wprowadzenie i pierwsze starcie zajęło nam tyle, ale nie ma się co spieszyć.
Bohaterowie i gracze
Fargrim, dwarf, fighter (slayer) - Gomi
Keira - elf, rogue (thief) - Ghash
Jarren - human, wizard (evocation wizard) - Eligiusz
Hagen - human, cleric (strom warpriest) - Don
Wszystkie postacie to bohaterowie przygotowani na potrzeby zorganizowanej rozgrywki, dostępni na stronie Dungeon Master. Korzystają z zasad eD&D i są dość proste w prowadzeniu, choć w kilku przypadkach musieliśmy dokładnie czytać zasady, w jednym będę musiał sprawdzić pewną niejasność.
Bohaterowie swoją przygodę rozpoczęli w Waterdeep, które okazało się być zbyt głęboką wodą dla początkujących awanturników. Zostali wynajęci przez półelfkę Seldrę, która potrzebowała ochrony "wolnych strzelców". Jej zadaniem było przewiezienie pewnego przedmiotu z Waterdeep do Neverwinter. Owo tajemnicze coś nosiła w puzdrze przytroczonym do pasa.
Podczas czterodniowego rejsu Jarren zdołał zbadać je swoimi magicznymi zmysłami i przekonał się, że z wnętrza pojemnika emanuje bardzo silna magia, która z jednej strony zdawała się parzyć go wrzątkiem, a z drugiej mrozić arktycznym zimnem. W tym samym czasie Keira podpytywała załogę, głównie półorczego marynarza zwanego Śmierdzielem, o to, jak się żyje w Neverwinter.
Miasto zostało zniszczone niecałe trzydzieści lat temu przez kataklizm. Góra u podnóża którego się znajdowało, eksplodowała żywym ogniem i zrównała je z ziemią. Po środku otworzyła się rana, jama podobno sięgająca do piekieł, z której wylazły potworne stwory. Minęło wiele lat i niebezpieczeństwo
zostało opanowane, a ludzie wrócili do domów. Neverwinter jest ważnym portem na szlaku między Waterdeep, a Północą, dlatego ludzie z uporem próbowali je odbudować. Ich wysiłki wsparł Jawny Lord Waterdeep Dagult Neverember, który powołując się na powinowactwo z dawnymi władcami, ogłosił się Lordem Protektorem i szczodrą ręką zaczął finansować odbudowę miasta.
Obecnie Neverwinter jest areną, na której ścierają się interesy wielu frakcji. Czerwoni Czarnoksiężnicy z Thay, agenci Netherilu, kult pana piekieł Asmodeusza, a także bojownicy zwani Synami Alagondara, którzy sprzeciwiają się władzy Lorda Neverember, walczą o wpływy i realizują swoje cele. Seldra przyznała, że jest wysłanniczką tego ostatniego i wiezie dla niego pewien bardzo ważny przedmiot. Zapłaciła bohaterom po 300 sztuk złota na głowę i obiecała drugie tyle, gdy przedmiot trafi w ręce jej mocodawcy.
Podróż przebiegła bez komplikacji. Rejs był nudny, krajobrazy piękne i bohaterowie liczyli, że zarobią 300 sztuk złota za nic. Ale nie tak zostaje się sławnym poszukiwaczem przygód. Kiedy barka "Wytrzymały" przybiła do brzegu i rozpoczął się rozładunek, zaczęły się kłopoty. Woda dookoła zagotowała się i zakipiała, trysnęło spod niej zielone światło. Po burtach wspięło się kilka istot: wszystkie śmierdziały zgnilizną i ewidentnie przebywały pod powierzchnią od lat. Sześć z nich było obżartych przez ryby do tego stopnia, że resztki ciała spłynęły z kości. Szkielety musiały należeć do pirackiej załogi, bowiem uzbrojone były w łuki i miecze. Towarzyszyły im truchła trzech spasionych, brodatych kupców z Tehtyru, na ciałach których widać było jeszcze pierścienie i resztki przegniłych szat. Bracia mieli nieszczęście i zawinęli do portu w Neverwinter na dzień przed erupcją góry Hotenow. Zginęli, gdy na ich statek spadł jeden z pierwszych głazów, jakie miały zdewastować miasto.
Jak jeden mąż, załoga dała drapaka, zostawiając na pokładzie ożywieńce i bohaterów oraz Seldrę. Zaczęła minionami i wystarczyło im zadać choć 1 punkt obrażeń! Nie działały na nich obrażenia zadawane przy nietrafionym ataku, a tak właśnie było w tym przypadku.
się walka, ale niestety, fortuna nie sprzyjała bohaterom. Hagen zaatakował dwa szkielety i zombiego na rufie, ale nie zdołał położyć trupem żadengo z nich. Może dlatego, że już byli martwi. Truposze za to spisali się nieźle i upuścili sporo krwi. Szczególnie mocno ucierpiała Keira. Jarren próbował pozbyć się kilku przeciwników na raz, przywołując płomienie spod pokładu, ale nie trafił żadnego ze szkieletów, ani zombich. Te pierwsze były
Takie starcie, w którym przeważali wrogowie, trwało trzy rundy. Bohaterowie nie potrafili skoordynować akcji, atakowali różnych wrogów, a miniony sprawowały się nader dobrze i cały czas trwały! Kiedy wydawało się, że sytuacja jest opanowana, zza jednego ze straganów padł strzał. Pocisk z czerni trafił Seldrę i powalił ją na pokład. Chwilę później obok niej znikąd pojawił się człowiek w czerwonych szatach, o łysej, wytatuowanej głowie i szpiczastej, czarnej bródce. Chwycił za łańcuch, którym puzdro było przypięte do pasa półelfki i metal rozsypał się w proch. Uśmiechnąwszy się złowieszczo do bohaterów, rozpłynął w powietrzu, pojawił na nabrzeżu i ruszył w miasto.
Rozsierdzeni bohaterowie ze zdwojoną energią zaatakowali na ożywieńce, a Jarren zdołał smagnąć piorunem strzelca. Ten porzucił nieumarłych kamratów na pastwę mściwych ostrzy i ruszył w sąd za swoim pryncypałem w czerwonych szatach. Walka trwała jeszcze cztery rundy. Hagen uleczył Seldrę, a bohaterowie rozprawili się z truposzami.
Na tym zakończyliśmy spotkanie. Kolejne za tydzień, zobaczymy, czy uda się wytropić napastnika (który zdaje się być Czerwonym Czarnoksiężnikiem) i odzyskać puzdro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz